|
2023-09-04
Relacja z Rajdu Klubu Górskiego PTTK „Karpaty” z cyklu
„Wędrówki ze Szwejkiem” zorganizowanego w dniu 3 września 2023 r. na trasie
Sanok - Kulaszne
Za nami III etap Rajdu pieszego z cyklu „Wędrówki ze
Szwejkiem”. Rajd rozpoczęliśmy w Sanoku, gdzie w maju br. zakończyliśmy II etap
naszej wędrówki. Wędrując ulicami Sanoka za żółto – czarnymi oznaczeniami szlaku
odszukaliśmy miejsca opisane przez Jaroslava Haszka w książce „Przygody dobrego
wojaka Szwejka” tj. dworzec kolejowy, hotel Pod Trzema Różami i.. ławeczkę ze
Szwejkiem. Zauroczeni Sanokiem weszliśmy na szlak, który przez mroczny las
wyprowadził nas na piękne polany widokowe. Stąd obserwowaliśmy burzę nad
Sanokiem. Nas szczęśliwie ominęła ale deszcz już nie. W pelerynach po błotnistej
drodze doszliśmy do Poraża. Melduję posłusznie : w Porażu nie zwinęli asfaltu! W
tych warunkach pogodowych asfalt nikogo nie zmartwił. Z za chmur wyszło słońce,
wysuszyło peleryny więc radośni doszliśmy do Morochowa - uroczej miejscowości,
położonej na granicy Beskidu Niskiego i Bieszczadów. Granicę stanowi tu rzeka
Osława. Odwiedziliśmy prawosławną Cerkiew Spotkania Pańskiego z 1837 r.
Proboszcz w ciekawy sposób opowiedział nam zarówno o cerkwi jak i społeczności
Morochowa. Kolejną atrakcją zaproponowaną przez kol. Zbyszka było spotkanie z
sołtysem wsi Morochów, który prowadzi gospodarstwo agroturystyczne i robi
fantastyczne sery. Po degustacji serów sołtys zaproponował nam seans apiterapii
w specjalnie w tym celu wybudowanych małych domkach, w których można przebywać z
pszczołami i słuchać ich muzyki. Fantastyczna przygoda. Miło było poleniuchować
ale przed nami jeszcze trasa w górę, przez lasy do Kulasznego. W dobrym tempie,
zaniedbanym, zachaszczonym szlakiem dotarliśmy do cywilizacji. Podczas krótkiego
edukacyjnego spotkania przy Cerkwi, dowiedzieliśmy się o dziejach Kulasznego z
czasów Szwejka, kiedy jego właścicielem był Leopold Truskolaski. Zainspirowany
powstałą w 1872 r. linią kolejową z Budapesztu do Lwowa, na terenie swojego
folwarku, w sąsiedztwie stacji kolejowej, w malowniczej dolinie Osławy wybudował
kurort. Udostępnił kuracjuszom nowo wybudowane domy z 50 umeblowanym pokojami,
restaurację, salę balową i „Zakład Żętycowy”. Świeżej żętycy dwa razy dziennie
kuracjuszom dostarczało kilkaset owiec, które jak opisywano w ówczesnej prasie
lwowskiej i krakowskiej „pasły się na górach porosłych wonną trawą”.
Odwiedziliśmy też grób Jędrka Połoniny – rzeźbiarza, malarza, pieśniarza
bieszczadzkiego, osobowość ze świata „bieszczadzkich zakapiorów”, przy którym
kol. Ryszard odczytał wiersz Jana Szelca „Jędrek”.
Koniec przygody. Na
kolejny Rajd „Wędrówki ze Szwejkiem” zaprosimy wiosną przyszłego roku. Wyruszymy
z Kulasznego w kierunku Radoszyc. Do Zobaczenia na szlaku.
Rajd drogami i
bezdrożami poprowadził kol. Andrzej Klimko. Przeszliśmy 27 km.
Relację
spisała Zosia Popowicz
2023-08-28
Relacja z Rajdu Klubu Górskiego PTTK „Karpaty” w
Przemyślu z wędrówki Głównym Szlakiem Beskidzkim z Zawoi Krowiarek w kierunku
Wołosatego.
Rozstając się na dworcu PKP w Przemyślu w dniu 7 lipca 2023
r. umówiliśmy się, że na szlak GSB wracamy za rok. Cóż, magia gór okazała się
tak silna, że wyruszyliśmy na szlak już w sierpniu br. i znów z założeniem
sześciu dni wędrówki.
Dzień siódmy: 20 sierpnia (niedziela) godz. 4.25 z
dworca PKP w Przemyślu wyjazd pociągiem do Krakowa. Dalej busami do Zawoi
Krowiarki, gdzie w lipcu br. zakończyliśmy naszą wędrówkę GSB z Ustronia. W
upalne południe ostrym podejściem rozpoczęliśmy wędrówkę w kierunku Policy.
Pierwszy odpoczynek na Cylu Hali Śmietanowej (1298 m n.p.m.) w nowiutkiej wiacie
z fantastycznym widokiem na Babią Górę. Stąd już niedaleko na Policę (1369 m
n.p.m.). Na szczycie chwila zadumy pod tablicą upamiętniająca katastrofę
samolotu z 2 kwietnia 1969 r., w której zginęły 53 osoby. Dalej leśnymi duktami
i widokowymi halami doszliśmy do schronika PTTK „Na Hali Krupowej”. Dostaliśmy
uroczy pokój z widokiem na halę, na której pasło się stado owiec pod czujnym
okiem psów pasterskich. Na wieczorny spacer wybraliśmy się na Okrąglicę (1239 m
n.p.m.), gdzie odwiedziliśmy kaplicę Matki Bożej Opiekunki Turystów.
Dzień
ósmy: wczesna pobudka, bo przed nami trudny i wyczerpujący odcinek GSB (wg
przewodnika długie odcinki dróg asfaltowych). Rozpoczęło się przyjemnie, poranny
chłód przez Urwanicę, Judaszkę doszliśmy do Bystrej Podhalańskiej, gdzie
uzupełniliśmy zapasy wody i w trudnym do zniesienia upale, drogami w większości
asfaltowymi doszliśmy do Jordanowa. Miasto urokliwe, szlak przechodzi przez
centrum. Obeszliśmy Rynek, ale upał (35 +) nie pozwalał na zwiedzanie. Krótki
odpoczynek i dalej drogą w większości asfaltową, przez tereny zurbanizowane
(piękne domy z jeszcze piękniejszymi widokami) doszliśmy do drogi S-7 (nowej
zakopianki), gdzie ścieżką dla zwierząt pod imponującym wiaduktem przeszliśmy w
kierunku Skomielnej Białej i Rabki. Weszliśmy w Gorce. Wg mapy przeszliśmy 32
km. Wg smartwatcha 37 km. To był wyjątkowo wyczerpujący dzień. Reanimowały nas
uzdrowiskowe powietrze i...„Siostra Bożenka”.
Dzień dziewiąty : po nocnej
ulewie, w rześki poranek wyruszyliśmy stromymi uliczkami Rabki w kierunku
bacówki PTTK „Na Maciejowej” (853 m n.p.m.). Kawa i ciasto drożdżowe z jagodami
wprawiły nas w doskonały nastrój. Do schroniska PTTK na Starych Wierchach (954 m
n.p.m.) doszliśmy w dobrym tempie, następnie przeszliśmy przez Obidowiec (1106 m
n.p.m.), Rozdziele i pokonaliśmy strome podejście pod Turbacz (1310 m n.p.m.),
najwyższy gorczański szczyt. Rozważaliśmy tu nocleg w schronisku PTTK „Na
Turbaczu” ale stwierdziliśmy, że mamy moc aby iść dalej. Po kolejnych 3,30 godz.
doszliśmy do Studzionek, przysiółka Ochotnicy Górnej, gdzie w gospodarstwie
agroturystycznym „U Chrobaków” znaleźliśmy nocleg. Kolacja z lokalnych produktów
wyśmienita. Na dobranoc miłe pogaduchy z gospodarzami i ewakuacja do śpiworów
przed nadciągającą burzą z piorunami.
Dzień dziesiąty : po burzy szalejącej
całą noc drogi zamieniły się w kałuże ale cóż szlak przyzywa. Zdobyliśmy Runek
(1005 m n.p.m.) i Lubań (1211 m n.p.m.) z wieżą widokową we mgle. Po zejściu z
Lubania zatrzymaliśmy się w bazie namiotowej prowadzonej przez krakowskie
Studenckie Koło Przewodników Górskich, gdzie z przyjemnością wypiliśmy po kubku
gorącej herbaty. Wędrując Pasmem Lubania odsłaniały nam się w prześwitach widoki
na Jezioro Czorsztyńskie. Do Krościenka nad Dunajcem dotarliśmy przez Marszałka
w upalne popołudnie. Z polecenia Stasia weszliśmy do znanej mu Pizzerii, gdzie
zimne piwo i doskonała pizza sprawiły, że byliśmy gotowi iść dalej. Rozsądek
podpowiadał stop, jutro też jest dzień.
Dzień jedenasty : korzystając z
chłodu poranka ruszyliśmy żwawo na trasę prowadzącą przez Popradzki Park
Krajobrazowy. Zaczęło się od ostrego podejścia pod górę Groń i dalej mozolnie w
górę aż do Dzwonkówki (983 m n.p.m.). Chwila wytchnienia i zejście w dół na
widokową przełęcz Przysłop (828 m n.p.m.), gdzie znajduje się kilka domów
mieszkalnych (drogi dojazdowej nie widzieliśmy). I znów długie podejście
kamienistą drogą, którą nocą płynął potok wyszliśmy na Skałę (1163 m n.p.m.) i
dalej już wygodną drogą dotarliśmy zmęczeni do schroniska PTTK „Na Przyhybie”.
Dostaliśmy pokój na II piętrze z fantastycznym widokiem na Tatry. Najedzeni,
rozchodzeni stwierdziliśmy, że nie będziemy do wieczora podziwiać widoku z okna.
Skusił nas szlak niebieski do Wietrznych Skał, zwanych Diablim Garnkiem 1 godz,
od schroniska. Skałki urocze.
Dzień dwunasty (25 sierpnia piątek) : przed
nami Pasmo Radziejowej. Przyjemną drogą, z widokami na Jezioro Czorsztyńskie i
Tatry zdobyliśmy Radziejową (1266 m n.p.m.), najwyższy szczyt Beskidu
Sądeckiego, gdzie z wieży widokowej podziwialiśmy fantastyczne panoramy. Stromym
zejściem doszliśmy do Przełęczy Żłobki aby wspiąć się na Wielkiego Rogacza (1182
m n.p.m.). Znów mieliśmy piękne widoki na Pieniny i Tatry. Zejście przez
przełęcz Obrazek, Niemcową i Korodowiec do Rytra łatwe nie było. Znów upał i
asfalt. Cel osiągnięty. Stacja PKP w Rytrze i pociąg do Tarnowa. O 18.30 byliśmy
w Przemyślu. Kolejna przygoda na szlaku GSB zakończona. Pożegnaliśmy się ze
szlakiem GSB do lipca przyszłego roku ale… magia gór jest nieprzewidywalna.
Główny Szlak Beskidzki liczy ponad 500 km. My przeszliśmy 226 km, pozostało
nam do przejścia 274 km. Do zobaczenia na szlaku. Zachęcamy! Miło nam będzie
jeżeli zechcesz do nas dołączyć.
Zosia Popowicz, Stanisław Frydlewicz i
Andrzej Klimko
2023-07-07
Relacja z Rajdu Klubu Górskiego PTTK „Karpaty” w
Przemyślu Głównym Szlakiem Beskidzkim z Ustronia w kierunku Wołosatego.
Dzień pierwszy : 2 lipca 2023 r. (niedziela) o godz. 4.25 z dworca PKP w
Przemyślu wyjechaliśmy pociągiem w kierunku Ustronia. O godz. 10.00 byliśmy już
w Ustroniu Zdroju, gdzie tuż obok dworca PKP jest „czerwona kropka”
rozpoczynająca i kończąca GSB. Pierwsze zdjęcie i podekscytowani wyruszyliśmy na
trasę Głównego Szlaku Beskidzkiego. Zdobyliśmy Równicę (884 m n.p.m.), wcale nie
takim łatwym podejściem
i rozczarowani ilością samochodów na szczycie
(możliwy dojazd drogą asfaltową do Gościńca PTTK) szybko z niej zeszliśmy do
Ustronia Polany. Chwila relaksu nad brzegiem Wisły i podejście pod kolejny
szczyt Wielką Czantorię (995 m n.p.m.) już w Beskidzie Śląskim. Znów wymagające,
strome podejście. Dodarliśmy do stacji końcowej kolejki krzesełkowej, gdzie
przywitał nas tłum ludzi, tym razem na leżakach, na zorganizowanej pod szczytem
górskiej plaży. Nie nasze klimaty, więc żwawo ruszyliśmy w kierunku szczytu z
czeską wieżą widokową. Krótki odpoczynek i w drogę do schroniska „Szosów”.
Z
rozpędu weszliśmy na Szosów Wielki (885 m n.p.m.), do schroniska dotarliśmy
zmęczeni ale szczęśliwi po długim i wymagającym dniu.
Dzień drugi : wczesna
pobudka (zasługa Stanisława F.) wyruszamy przez Szosów Wielki (885 m n.p.m.),
Cieślar (920 m n.p.m.) do schroniska na Wielkim Stożku (978 m n.p.m.). Filiżanka
kawy wypita przed schroniskiem i cudny widok na zdobyte wczoraj góry dodaje nam
energii i w dobrym tempie docieramy do Przełęczy Kubalonka i dalej do Schroniska
PTTK „Przysłop” pod Baranią Górą. Świetne warunki w schronisku i fantastyczni
ludzie sprawiają, że trudy dnia szybko znikają i słuchając bajki na dobranoc
zapadamy
w zasłużony sen.
Dzień trzeci : wczesnym rankiem wyruszamy w
Kierunku Baraniej Góry (1215 m n.p.m.), skąd z wieży widokowej podziwiamy panoramę
Beskidu Śląskiego. Dalej przez Magurkę Wiślańską (1140 m n.p.m.), Magurkę
Radziechowską (1108 m n.p.m.) i Glinne (1034 m n.p.m.) zeszliśmy do Węgierskiej
Górki na dobry obiad i niezbędne zakupy. Szlak sprowadził nas wprost na
imponujące estakady nowo budowanej drogi S-1. Dalej przez Żabnicę, stromą drogą
w towarzystwie stada owiec dodarliśmy zmęczeni do Stacji Turystycznej
„Abrahamów”, gdzie dostaliśmy pokój z łazienką! Z tarasu, przy dobrym piwie,
oglądaliśmy ćwiczenia wojsk spadochronowych nad Halą Łyśniowską, położoną
pomiędzy Romanką i Rysianką, dokąd udamy się jutro.
Dzień czwarty : na
popołudnie radary prognozują burze, więc wychodzimy bardzo wcześnie i przez
Rezerwat Romanka, stromym podejściem (były nawet zabezpieczenia w postaci
łańcuchów) dotarliśmy do pięknie ukwieconego Schroniska PTTK na Rysiance (1290 m
n.p.m.), skąd rozpościerały się fantastyczne widoki na Beskid Śląski. Chwila
wytchnienia i powrót na szlak w kierunku schroniska PTTK na Hali Miziowej (1262
m n.p.m.). Schronisko bardzo przyjazne, fajni ludzie ale burza się spóźnia.
Zostawiamy więc plecaki w pokoju i biegiem zdobywamy Pilsko (1557 m n.p.m.).
Zdążyliśmy wrócić przed burzą z refleksją : jak łatwo zdobywa się góry bez
ciężkiego plecaka.
Dzień piąty : przed nami trudne (strome i po deszczu)
zejście do przełęczy Glinne (809 m n.p.m.) ale idziemy z nadzieją na zakupy w
słowackim sklepie na przejściu granicznym. Niestety sklep jest nieczynny a
jedzenia w plecakach coraz mniej. Przed nami perspektywa noclegu w Głuchaczkach
w bazie namiotowej a więc będziemy głodni! W lekkim deszczu, w dobrym tempie
dochodzimy do przełęczy Głuchaczki (830 m n.p.m.) , gdzie zjadamy ostatnie
kromki chleba i ... decydujemy, że idziemy dalej do schroniska „Markowe
Szczawiny” pod Babią Górą. Pełne zachmurzenie. Pada drobny deszcz ale mozolnie
idziemy coraz wyżej i dalej. Perspektywa zjedzenia kolacji w schronisku dodaje
nam sił. Mijamy Mędlarową (1169 m n.p.m) i wchodzimy na teren Babiogórskiego
Parku Narodowego. Tu przyjemnym leśnym duktem dochodzimy do schroniska PTTK
„Markowe Szczawiny”. Dobre jedzenie wynagradza trudy wędrówki. Utrudzeni
zasypiamy z nadzieją, że Babia Góra, zwana Diablakiem będzie dla nas jutro
łaskawa.
Dzień szósty 8 lipca 2023 r. (piątek) : obudził nas słoneczny
poranek, w kuchni turystycznej wypiliśmy po kubku ciepłej zupki i wyruszyliśmy
na Przełęcz Brona (1408 m n.p.m.) i dalej wspinając się po głazach dotarliśmy na
Babią Górę (1725 m n.p.m.). Przywitała nas słońcem i piękną widocznością zarówno
na polską jak i słowacką stronę. Kilka minut na podziwianie widoków, pamiątkowe
zdjęcie i schodzimy w kierunku Przełęczy Lipnickiej, zwanej Krowiarkami. Droga
jest pełna ludzi idących w kierunku Babiej Góry (rozpoczyna się kolejny
weekend). Z Krowiarek busem dojeżdżamy do Zawoi, gdzie zjadamy obfite
„sponsorowane” śniadanie. Dalej do Krakowa i Przemyśla. Gdzie byliśmy o godz.
17.00. Koniec fantastycznej przygody. Żegnamy się z nadzieją, że za rok wrócimy
na szlak do Krowiarek i znów podejmiemy wyzwanie przejścia (pomimo zbyt
ciężkiego plecaka) kolejnego etapu Głównego Szlaku Beskidzkiego.
Do
zobaczenia na szlaku. Zachęcamy! skoro my daliśmy radę to Wy też.
Zosia
Popowicz, Stanisław Frydlewicz i Andrzej Klimko
2023-06-25
Można się zgodzić lub nie ale jednym z najpiękniejszych miejsc w kraju jest Kopystańka, jedno z najwyższych wzniesień na Pogórzu Przemyskim. I na ten "pagórek" odbyliśmy drugi nocny rajd. W sobotę (24 czerwca) kilka minut po północy w 4 osobowym gronie wyruszyliśmy z Rynku w kierunku Kopystanki. Nie sprawdziły się prognozy pogody zapowiadające burze z ulewnymi deszczami, które przestraszyły liczne grono chętnych. Za rok idziemy znów niezależnie od warunków pogodowych.
2023-06-16
RELACJA Z RAJDU PIESZEGO W POŁUDIOWOROZTOCZAŃSKIM PARKU
KRAJOBRAZOWYM - ROZTOCZE WSCHODNIE -
ZORGANIZOWANEGO POD PATRONATEM KLUBU
GÓRSKIEGO PTTK „KARPATY” W PRZEMYŚLU W DNIACH 10-11.06.2023r.
Raz w roku
członkowie i sympatycy Klubu Górskiego PTTK „Karpaty” w Przemyślu zbaczają z
górskich szlaków dając się uwieść magii Roztocza. Tym razem nasza wędrówka w
całości wiodła przez Roztocze Południowe dwoma turystycznymi szlakami: czerwonym
wolnościowym i niebieskim centralnym. W rajdzie uczestniczyło 17 osób – byli to
członkowie i sympatycy Klubu Górskiego. W pierwszym dniu rajdu naszą wędrówkę
rozpoczęliśmy w Hrebennem od zwiedzenia pięknej, zabytkowej cerkwi pw. św.
Mikołaja wzniesionej w 1685 roku. Dzięki uprzejmości osoby, pod której pieczą
znajduje się cerkiew, dane nam było poznać jej historię, zabytki i wyposażenie.
Był to niezwykle ciekawy pobyt, ponieważ udostępniono nam do zwiedzania miejsca
i zabytkowe wyposażenie na ogół niedostępne dla zwiedzających. Mogliśmy nawet
zabić w dzwony w zabytkowej, przycerkiewnej dzwonnicy! Po tym udaliśmy się do
pobliskiej miejscowości Siedliska, gdzie dzięki uprzejmości niezwykle
sympatycznego i pomocnego lokalnego przewodnika turystycznego i opiekuna
tamtejszego muzeum, udaliśmy się na wspólną wędrówkę szlakiem skamieniałych
drzew. Siedliska to jedno z kilku miejsc na świecie, gdzie fragmenty
skrzemieniałych drzew występują powszechnie. Wśród ogromnych kilkusetletnich
dębów wędrowaliśmy przez pozostałości podworskiego parku Sapiechów, mijaliśmy
urocze kapliczki na wodzie, zabytkowy kościół, tatarskie kurhany, miejsca bitew
Jana III Sobieskiego z tatarami, cmentarz z ciekawymi bruśnieńskimi nagrobkami
m.im. Pawła Sapiechy, powstańców i osób ważnych dla lokalnej społeczności.
Wszystko to okraszone wspaniałymi opowieściami naszego przewodnika, który na
koniec wędrówki zaprowadził nas do Muzeum Skamieniałych Drzew. Czego tam nie
było! Około500 fragmentów skrzemieniałych drzew (niektóre ważące kilkaset
kilogramów), liczne, dawne sprzęty gospodarstwa domowego, wyposażenie dawnych
chat, ikony, obrazy, trofea myśliwskie i wiele innych. Udostępniono nam również
do zwiedzania znajdującą się naprzeciw muzeum cerkiew pw. św. Mikołaja z 1901 r.
W Siedliskach moglibyśmy spędzić cały dzień, jednak przed nami było jeszcze 20
kilometrów wędrówki przez piękne lasy Południoworoztoczańskiego Parku
Krajobrazowego. Zachwyceni pięknym otoczeniem, po drodze mijaliśmy również
ciekawe miejsca, np. obelisk ku pamięci Romana Gesinga, krzyże z kamienia
bruśnieńskiego, miejsca po nieistniejących wsiach, np. dworzysko Horaje. Wśród
okazałych lasów sosnowych i bukowych wpięliśmy się na najwyższe wzniesienie
polskiego Roztocza – Długi Goraj (391,5 m n.p.m.). Aby tam trafić, niezbędne
było tzw. „chaszczowanie” z mapą i kompasem w smartfonie. Dalej ścieżka wiodła
nas wśród wzgórz pomiędzy Długim i Krągłym Gorajem, na których stokach ukazywały
się nam potężne bunkry – obiekty linii Mołotowa. W ten oto sposób dotarliśmy do
Huty Lubyckiej, gdzie przy ciekawym źródełku odpoczęliśmy po wymagającej
wędrówce. Ostatni etap pierwszego dnia wędrówki przebiegał przez bardziej
otwarte i widokowe tereny, typowe dla Roztocza. Ze wzgórza Szwedowej Góry (321 m
n.p.m.) podziwialiśmy piękne, rozległe panoramy na wzgórza Roztocza Środkowego w
kierunku Narola, masyw Wielkiego Działu (390 m n.p.m.), który zdobyliśmy
nazajutrz, pasmo Goraje. W ten oto sposób dotarliśmy do geograficznej granicy
Roztocza Południowego i Środkowego w okolicach Brzezin, kończąc pierwszy dzień
20 kilometrowej wędrówki. Na nocleg udaliśmy się do Szkolnego Schroniska
Młodzieżowego w Hucie Różanieckiej, wcześniej racząc się pysznymi daniami w
Barze Rubin w Narolu. Dzięki uprzejmości sympatycznej pani, która zarządzała
schroniskiem w Hucie Różanieckiej, wieczór i noc spędziliśmy w bardzo dobrych
warunkach, w miłej turystycznej atmosferze.
Drugi dzień wędrówki
rozpoczęliśmy w Woli Wielkiej. Na niewielkim wzniesieniu, otoczony kamiennym
murem ukazał się nam zespół cerkiewny z cerkwią p.w. Opieki Najświętszej Maryi
Panny z 1755r. i dzwonnicą. Piaszczystą dróżką wśród leśnych zagajników
dotarliśmy do skraju lasu pod masywem Wielkiego Działu, aby stamtąd podziwiać
piękne widoki na przysiółek Jacków Ogród i w dalszej perspektywie na Narol.
Dalej leśnymi, krętymi i malowniczymi dróżkami, sosnowo - bukowym lasem,
wędrowaliśmy wśród wzgórz i wąwozów aby dojść na szczyt wzgórza Wielkiego Działu
(390 m n.p.m.). Po drodze oglądaliśmy liczne bunkry umocnień linii Mołotowa,
które swym ogromem zrobiły na nas duże wrażenie. Zaglądaliśmy do ich czeluści, w
jednym z nich zachowała się nawet pokaźna lufa armatnia. W Starej Hucie, na
zalesionym wzgórzu, odkryliśmy mały, przedwojenny cmentarz lokalnej
społeczności, gdzie wszystkie nagrobki zostały wykonane z kamienia
bruśnieńskiego. Piaszczystą drogą zawędrowaliśmy do miejscowości Huta Złomy,
która jak niemal każda miejscowość na tym terenie ucierpiała znacznie w czasie
II wojny światowej w czasie walk z UPA i została niemal w całości zniszczona. Z
licznych tu przed wojną domów nie ocalał ani jeden. Za tymi miejscowościami
rozpościerał się chyba najpiękniejszy kompleks leśny objęty rezerwatami przyrody
Kobyle Jezioro oraz Żródła Tanwii. Jakże wspaniale wędrowało się piaszczystymi
wydmami wśród pięknego sosnowego lasu, podziwiając torfowiska, zarastające
śródleśne jeziorka, ciesząc oko soczystą zielenią różnorodnych roślin i drzew.
Następny etap wędrówki obejmował urocze tereny Starego Brusna, Polanki
Horynieckiej i Nowego Brusna. Zwiedziliśmy tam wodospad na potoku Brusienka,
cmentarz w Starym Bruśnie, jeden z najpiękniejszych i największych cmentarzy z
wspaniałą bruśnieńską kamieniarką, znaną niegdyś w całym rejonie z niezwykłego
artystycznego rzemiosła, przechodziliśmy obok wzgórza Herbacianka z kilkoma
pokaźnymi bunkrami punktu oporu linii Mołotowa. W Nowym Bruśnie zwiedziliśmy
pięknie położoną cerkiew pw. św. Paraskewy z 1713 roku wraz z przyległym
cmentarzem. Stąd szlak niebieski poprowadził nas piaszczystymi dróżkami przez
malownicze, pofałdowane roztoczańskie pola i łąki, przez zagajniki do
miejscowości Podemszczyzna, racząc nas jeszcze kilkoma atrakcjami po drodze w
postaci dwóch zabytkowych cmentarzy i cerkwiska z ruinami dzwonnicy z początku
XIX wieku. Na wzgórzach, wśród łąk i lasków widoczne były bunkry i rowy
przeciwczołgowe umocnień linii Mołotowa. W ten oto sposób zakończyliśmy drugi
dzień wędrówki pokonując dystans 20 km. W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się
jeszcze w Horyńcu Zdroju na obiad w barze obok krytej pływalni. Zadowoleni i
pełni wrażeń wróciliśmy w godzinach wieczornych do Przemyśla.
Dziękuję
wszystkim uczestnikom za wspólną wędrówkę i wspaniałą atmosferę podczas rajdu.
Dziękuję również wszystkim osobom, które przyczyniły się do jego zorganizowania.
Do zobaczenia na turystycznych szlakach!
Rajd przygotował, poprowadził i
relację spisał kol. Andrzej Ukleja. Fot. uczestnicy rajdu.
2023-05-16
Kolejna edycja pieszego raju "Wędrówki ze Szwejkiem" przeszła do historii. Drugi odcinek tego przepięknego, ciekawie poprowadzonego i bardzo zaniedbanego szlaku na odcinku od Zawadki do Sanoka przeszliśmy przy pięknej pogodzie. Następna edycja planowana jest na trzeciego września tego roku.
2023-04-22
Trochę fotek z pieszego rajdu z Posady Rybotyckiej do Przemyśla.
2023-03-27
26 marca odbyła się druga "edycja" rajdu na trasie Cisowa-Krzeczkowski Mur-Olszany-Zalesie-Przemyśl. Tym razem "dla odmiany" przy wspaniałej wiosennej pogodzie. Nie sprawdziły się prognozy pogody i nie musieliśmy używać sprzętu przeciwdeszczowego. W 13 osoób przedreptaliśmy nasze piękne Pogórze Przemyskie obserwując budzącą się do życia przyrodę.
2023-02-05
RELACJA Z V RAJDU PIESZEGO SZLAKAMI HARNASIA DARKA HOPA
ZORGANIZOWANEGO PRZEZ O/PTTK W PRZEMYŚLU POD PATRONATEM KLUBU GÓRSKIEGO PTTK
„KARPATY”
RYBOTYCZE –GRABNIK – KOPYSTAŃKA – KOPYŚNO – GRNICZNE - KONIUSZA
28.01.2023r.
Dariusz Hop dziennikarz, publicysta, wieloletni pracownik
Urzędu Miasta w Przemyślu i Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej, działacz
Miejskiego Klubu Sportowego „Polonia” Przemyśl. Autor przewodników i wielu
artykułów drukowanych m.in. na łamach „Naszego Przemyśla”. Długoletni Prezes
Zarządu Oddziału PTTK, założyciel Klubu Górskiego „Karpaty”. Ponad wszystko nasz
kolega, dla wielu przyjaciel, nasz przewodnik, który ukazał nam piękno Karpat.
Zaszczepił w nas pasję wędrowania i odkrywania uroków gór i pogórzy. To on
pokazał i uzmysłowił nam, że teren na którym mieszkamy kryje w sobie niebywałe
piękno i ciekawą historię. Niestety, odszedł od nas w młodym wieku, w styczniu
2017 roku. Za to co dla nas uczynił jesteśmy mu winni pamięć i szacunek, który
okazaliśmy właśnie 28 stycznia organizując kolejny, piąty już rajd pieszy jego
szlakami prowadzącymi czsto na Kopystańkę. To było jego ulubione miejsce,
dlatego corocznie organizujemy tam rajdy różnymi drogami. Tym razem nasz
przewodnik - przodownik turystyki górskiej, kolega Zbigniew Bilo, wyznaczył
przejście na to wzgórze mało znaną trasą przez grodzisko Grabnik.
Na starcie
rajdu w Rybotyczach stawiło się 96 uczestników nie tylko z grona skupionego
wokół przemyskiego Oddziału PTTK, przybyli również Koledzy i Koleżanki z
zaprzyjaźnionych Oddziałów PTTK z Sanoka, Jarosławia, Rzeszowa. Rajd otworzyła
Prezes Klubu Górskiego PTTK „Karpaty” kol. Zofia Popowicz, witając wszystkich
zebranych i przywołując pamięć o Darku. Przybyłych powitał również w-ce prezes
O/PTTK w Przemyślu kol. Karol Kicman, kreśląc w skrócie zasługi i dokonania
Darka.
Zanim wyruszyliśmy w drogę, kolega Zbyszek pokazał nam osobliwe
miejsce - odkrywkę fliszu karpackiego na brzegu Wiaru a także miejsce po cerkwi
pw. Narodzenia Matki Bożej z 1775r. Po tym już wędrowaliśmy polną drogą, wśród
rozległych łąk, wspinając się coraz wyżej, by oglądać wspaniałe panoramy Pogórza
Przemyskiego nad Rybotyczami. Weszliśmy do lasu, wędrowaliśmy obrzeżem rezerwatu
przyrody „Kopystańka”, by po chwili ujrzeć okazałe wzgórze Grabnik (460 m
n.p.m.), na którym zachowały się pozostałości wałów obronnych
wczesnośredniowiecznego grodziska z X-XIII w. O grodzisku i jego historii
opowiedział nam i oprowadził po nim nasz przewodnik kol. Zbyszek. Po krótkim
odpoczynku ruszyliśmy leśną ścieżką pod górę, do skraju lasu u podnóża
Kopystańki. Stamtąd ukazał się nam widok na jej szczyt z triangulem, na którym
niegdyś Darek umocował mosiężną tabliczkę z logo Klubu Górskiego, a później, już
bez niego, zamocowaliśmy tabliczkę Jego pamięci. Jak co roku skupieni wokół
krzyża, pod przewodnictwem księdza turysty, który z nami wędrował, pomodliliśmy
się za Darka i członków naszego Klubu, którzy odeszli na Niebieskie Połoniny.
Zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcia, eksponując wniesioną w plecaku przez kolegę
Ola powiększoną, zalaminowaną fotografię Darka, klubowe szaliki, flagi
PTTK-owskie, a także pamiątkowe przypinki wydawane uczestnikom rajdu specjalnie
na tę okoliczność. Zaśpiewaliśmy klubowy hymn. Koledzy pełniący funkcje
ogniomistrzów odpalili światełka do nieba. Nie sądziliśmy, że jeno ze światełek
wyślemy koleżance Grażynie „Grazi” - towarzyszce wielu wspólnych wędrówek
górskich, którą pożegnaliśmy w tym roku. Będzie nam jej brakować tak jak Darka,
Tomka, Ani…
Jak zwykł czynić to Darek, u podnóża Kopystańki, pod okazałą
lipą, rozpaliliśmy ognisko i rozpoczęliśmy turystyczną biesiadę z pieczeniem
kiełbasek i śpiewem turystycznych piosenek. Nie zabrakło wspomnień z naszych
klubowych wypraw w gronie wspaniałych ludzi, również tych, którzy już odeszli.
Miło było spędzić czas w gronie kolegów i koleżanek z naszego O/PTTK jak i wśród
osób przybyłych do nas z sąsiednich PTTK-ów, towarzyszy z karpackich wędrówek.
Po turystycznej biesiadzie udaliśmy się w dalszą drogę przemierzając wieś
Kopyśno, by pod krzyżem, na rozstaju dróg pożegnać naszych przyjaciół z Sanoka i
Jarosławia. Dalej przemierzaliśmy rozległe łąki Połoninek Rybotyckich i
Granicznego gdzie spotkaliśmy tabun wolnych, pięknych koni. Podążając przez
kolejny fragment lasu, wyszliśmy na obrzeża wsi Koniusza, skąd udaliśmy się do
Przemyśla oczekującym na nas autobusem. Nie był to jednak koniec rajdu. Kto
chciał, mógł skorzystać z gościnności baru Pryzmat, gdzie w miłej atmosferze
spędziliśmy wieczór, wspominając nasze wędrówki i przygody na turystycznych
szlakach.
Wyrażamy uznanie wszystkim osobom, które przyczyniły się do
organizacji rajdu.
Dziękujemy wszystkim uczestnikom wędrówki za wspaniałe
towarzystwo i atmosferę podczas rajdu.
Do zobaczenia na harnasiowym szlaku
już za niespełna rok.
Relację spisał kol. Andrzej Ukleja
Fot. – uczestnicy
rajdu.