2019

Pogoda w Przemyślu >>>


 

 

2019-12-18

 

      

 Zimowi wojownicy na Tarnicy
W Przemyślu, Radymnie i Horyńcu Zdroju na trawnikach można spotkać kwitnące stokrotki. Termometr za oknem wskazuje +15,5 stopnia C. Czy jest szansa, aby nie wyjeżdżając np. w Alpy, w środku grudnia natknąć się gdzieś bliżej na śnieżną zimę?
Takie miejsce mogą Wam wskazać uczestnicy niedzielnej (15 bm.) wycieczki, a właściwie wyprawy zorganizowanej przez przemyski Oddział PTTK im. dr. Mieczysława Orłowicza. Już po raz trzeci z rzędu (licząc od 2017 r.), w adwentową niedzielę JERZY SZLACHCIC, ceniony przewodnik górski PTTK poprowadził kilkudziesięcioosobową, barwną grupę turystek (zdecydowana przewaga pań!) I turystów na sam dach Bieszczadów Zachodnich czyli na Tarnicę (1346 n.p.m.), zaliczaną do Korony Gór Polski. Wystartowaliśmy jak zwykle niebieskim szlakiem z Wołosatego, by w parę godzin później dotrzeć w miejsce, gdzie stoi przepięknie inkrustowany siłami natury metalowy krzyż. Premią za zdobycie najwyższego szczytu polskich Bieszczadów – oprócz pamiątkowych fotek - były lizaki, jakimi obdarował nas “etatowy” krośnieński św. Mikołaj (na co dzień prezes Ryszard Majka), który już 10 lat temu zapoczątkował przedświąteczne trekkingi na Tarnicę. Potężna dujawica sprawiła, że nasz pobyt na jej czubie nie mógł długo potrwać. Dodatkowym minusem była gęsta mgła przesłaniająca swym woalem widoki na bieszczadzkie panoramy, połoniny I szczyty, także te po stronie ukraińskiej.
Końcowym akordem wyprawy było integracyjne ognisko w Wołosatem, na które zostaliśmy zaproszeni przez szefa grupy krośnieńskiej. Także w Wołosatem w miejscu wskazanym przez przedstawiciela Bieszczadzkiego Parku Narodowego wyłożyliśmy gwiazdkowe przysmaki dla skrzydlatych i czworonożnych mieszkańców Bieszczadów. Na następny taki full wypas muszą poczekać chyba do 13 grudnia 2020 roku. (MN). Film z wyjazdu.

 


 

2019-12-10 

 

       

RELACJA Z RAJDU FORTECZNEGO – MIKOŁAJKOWEGO
ZORGANIZOWANEGO PRZEZ KLUB GÓRSKI PTTK „KARPATY” W PRZEMYŚLU W DNIU 7.12.2019r.

Stało się to już tradycją, że w grudniu, w terminie przypadających Mikołajek, organizujemy rajd forteczny – mikołajkowy. Szybko zapadający zmrok nie pozwala wówczas na dłuższe eskapady, a jak się okazuje i te bliższe potrafią zaskakiwać bogactwem swojej historii i ciekawymi obiektami.
W dniu 7.12.2019r. grupa 20 osób w mikołajkowych czapeczkach wyruszyła fortecznym, czarnym szlakiem turystycznym z Żurawicy Bażantarni do Buszkowic. Rajd prowadził nasz klubowy kolega, przewodnik turystyczny, pracownik Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej, Karol Kicman. Kolega Karol posiada ogromną wiedzę w zakresie historii miasta Przemyśla oraz przemyskich fortów, którą potrafił nam przekazać w niezwykle ciekawy i interesujący sposób. Wiedzą tą dzielił się z nami podczas zwiedzania każdego fortu leżącego na trasie naszej wędrówki. Oficjalne rozpoczęcie rajdu odbyło się przy cmentarzu w Żurawicy Bażantarni, na którym spoczywają żołnierze wielu narodowości polegli w walkach o Twierdzę Przemyśl. Następnie powędrowaliśmy na dwa ciekawe obiekty: fort Xa Droga Pruchnicka oraz fort XIa Cegielnia. To mało znane fortyfikacje, ale z całą pewnością warte były odwiedzenia. Kolejnym, imponującym fortem Twierdzy Przemyśl na trasie naszej wędrówki był pancerny fort XI Duńkowiczki. Zadziwia on jeszcze do dziś swym ogromem i dobrym stanem. Zwiedziliśmy tajemnicze korytarze, poterny, pozostałości pancernych wież i inne pomieszczenia. Z wałów fortu podziwialiśmy daleką panoramę na przedpola Twierdzy. Obecnie forty zostały zrewitalizowane, zostały udostępnione dla turystów i uporządkowane. Mogliśmy więc bezpiecznie wejść we wszystkie zakamarki fortu , co było dla nas niesamowitą frajdą. Po zakończeniu zwiedzania tego obiektu rozpaliliśmy ognisko i upiekliśmy kiełbaski. Tak posileni udaliśmy się w dalszą drogę. Przechodziliśmy obok fortu artyleryjskiego XII Werner, jednak odpuściliśmy sobie jego zwiedzanie z powodu braku czas. Obiekt ten jest bardzo dobrze zachowany, udostępniony do zwiedzania przez cały rok, więc można to zrobić indywidualnie. Widzieliśmy również bardzo dobrze zrewitalizowany fort XIIIb Bolestraszyce. Na zakończenie pozostała nam wisienka na torcie –pancerny, dwuwałowy fort XIII San Rideau w Bolestraszycach. Niegdyś potężnie uzbrojony, wyposażony w sześć obrotowych dział i trzy wieże obserwacyjne. Dostępu do fortu broniły zapadnie, olbrzymie kaponiery i fosy. To był ostatni fort i zarazem meta naszej sobotniej wędrówki. Po pokonaniu ok. 15 km. wsiedliśmy do kursowego busa i przyjechaliśmy do Przemyśla.
To był niezwykle interesujący rajd. Każdy z nas zapewne był na większości z tych fortów, jednak warto było udać się tam jeszcze raz, zobaczyć jak te forty wyglądają po rewitalizacji i posłuchać naszego przewodnika kol. Karola, który w pasjonujący i barwny sposób przekazał nam wiele interesujących wiadomości o fortyfikacjach jednej z największych w tym czasie w Europie twierdz obronnych – Twierdzy Przemyśl.
Za to wszystko co widzieliśmy, czego dowiedzieliśmy się i za wspólną turystyczną wędrówkę w wyśmienitym gronie koleżanek i kolegów z górskich szlaków, zapłaciliśmy trzy złote i pięćdziesiąt groszy za bilet na przejazd tam oraz jeden złoty i pięćdziesiąt groszy za bilet powrotny. I nie trzeba wybierać się zawsze na koniec świata, aby zobaczyć wspaniałe zabytki, piękne tereny, historyczne miejsca. Wystarczy niekiedy wsiąść do podmiejskiego autobusu i wyjechać kilka kilometrów od miasta. Każdemu polecam.
Dziękuję wszystkim uczestnikom rajdu za wspólną, miłą wędrówkę. Szczególne podziękowania przekazuję naszemu przewodnikowi koledze Karolowi za niezwykle ciekawe przewodnictwo.
Zdjęcia pochodzą od uczestników rajdu.
Świetnie wykonany film przekazał nam jak zwykle kol. Marcus Eurok.
Relację spisał kol. Andrzej Ukleja

 


 

2019-11-25

 

       

RELACJA Z RAJDU ANDRZEJKOWEGO KRASICZYN – PRZEMYŚL 24.11.2019
Z okazji zbliżających się andrzejek grupa członków i sympatyków Klubu Górskiego PTTK „Karpaty” w Przemyślu postanowiła wybrać się na pieszy rajd andrzejkowy. Nie był to rajd zorganizowany przez Klub Górski, był to rajd prywatny, który przygotowała i poprowadziła Monika Hano – przewodnik PTTK, natomiast zaproszenie zostało wystosowane i rozesłane pocztą mailową do wszystkich członków i sympatyków Klubu. Stąd właściwym wydaje się przedstawienie niniejszej relacji. W niedzielny poranek, 24 listopada 2019 roku, zebraliśmy się, w liczbie 16 osób na dworcu PKS, skąd o 7.30 pojechaliśmy kursowym busem do Krasiczyna. Po drodze, obok pieszej kładki przy ul. Piłsudskiego, dołączyła do nas jeszcze 1 osoba, tak więc w sumie było nas 17. Na miejscu, w Krasiczynie, byliśmy ok. 7.50. Wnet też ruszyliśmy w drogę szlakiem turystycznym, który prowadził nas przez las. Trasa była raczej łatwa, choć chwilami droga wiodła pod górkę. Jednak szliśmy niezbyt szybkim tempem, nigdzie się nie spiesząc, za to ciesząc się swoim towarzystwem oraz możliwością zrelaksowania się na łonie natury. Pogoda – jak na koniec listopada – udała nam się. Nie padał deszcz, nie było zbyt zimno, zwłaszcza podczas marszu, za to po drodze mogliśmy zobaczyć leciutko oszronione gałązki krzewów oraz zawieszone na nich białe niteczki babiego lata. Wyglądało to naprawdę niezwykle. Minęliśmy Dybawkę i wkrótce doszliśmy do Prałkowskiej Góry, liczącej 358 m n.p.m., a za niedługo dotarliśmy do Fortu VII Prałkowce. Tu zatrzymaliśmy się na dłuższy postój. Nazbieraliśmy suchych gałęzi i wkrótce zapłonęło ognisko. Ponieważ był to rajd andrzejkowy, nie mogło zabraknąć wróżb. Najpierw każdy z nas losował ciasteczka z ukrytymi w nich karteczkami , które zawierały przepowiednie podróży, niespodzianek bądź romansów.  Były tam też rady mówiące o tym, że nie należy rezygnować z marzeń czy też przejmować się błahymi sprawami. Niektórzy w ciasteczkach znaleźli grosiki, co miało być przepowiednią rychłej fortuny. Kolejna zabawa polegała na tym, że każdy z nas miał wyjawić swoje jakieś marzenie, a następnie do naczynia napełnionego wodą z pewnej odległości rzucać monetą. Jeśli trafił – marzenie to w nadchodzącym roku powinno się spełnić. Oczywiście – jak na grupę turystyczną przystało – nasze życzenia miały głównie związek z wymarzonymi podróżami. Z celnością bywało różnie  , czasem trzeba było szczęściu dopomóc  , tak więc w rezultacie wszyscy byli zadowoleni z wróżby. Podczas ogniska piekliśmy oczywiście kiełbaski, raczyliśmy się również innymi smakołykami. Towarzyszyła nam muzyka, były też wspólne śpiewy, tańce, a nawet skoki przez ognisko. Było bardzo wesoło, więc przy ognisku spędziliśmy trochę czasu. Później zagasiliśmy ognisko i ruszyliśmy w dalszą drogę. Szliśmy piękną i malowniczą drogą stu zakrętów, wiodącą przez las i polany. Temperatura nieco spadła, więc natura przygotowała dla nas piękne, zachwycające widoki. Wokół nas zrobiło się biało. Idąc, podziwialiśmy oszronione drzewa, kwiaty, krzewy i trawy. Znajdowaliśmy się jak gdyby na granicy kończącej się powoli jesieni i zbliżającej się zimy. Tak dotarliśmy do Przemyśla, do stoku narciarskiego, skąd ulicami Przemysława, Pasteura, Tatarską i Kapitulną zeszliśmy do Rynku. Rajd zakończyliśmy w pubie „Absynt”, gdzie chętni spośród nas mogli posilić się lub czegoś napić. Później rozeszliśmy się do swoich domów. Nasza niedzielna wycieczka była bardzo udana i dostarczyła wszystkim uczestnikom wielu miłych wrażeń.

 


 

2019-11-20

 

         

RELACJA Z RAJDU ZORGANIZOWANEGO PRZEZ KLUB GÓRSKI PTTK „KARPATY” W PRZEMYŚLU W PARKU KRAJOBRAZOWYM GÓR SŁONNYCH W DNIU 17.11.2019r.
Perfekcyjne przygotowanie rajdu, ciekawa i malownicza trasa, wiele ciekawych informacji przekazanych nam podczas wędrówki – tym zawsze charakteryzują się rajdy zorganizowane przez naszą koleżankę Małgorzatę Mocio, pełniącą funkcję członka zarządu Klubu Górskiego. Nic więc dziwnego, że na starcie rajdu w Ustrzykach Dolnych stawiło się 35 osób, kilka osób dojechało nawet własnym transportem. Pogoda dopisała nam wyśmienicie, było jak na tę porę roku niezwykle ciepło i słonecznie.
Pierwszy etap naszej wędrówki prowadził czerwonym szlakiem turystycznym z Ustrzyk Dolnych na szczyt pasma Kamiennej Laworty z jej najwyższym wierzchołkiem o wysokości 769 m.n.p.m. Wcześniej z wierzchołka 759 m.n.p.m. przy wyciągu narciarskim oglądaliśmy wspaniałą panoramę Gór Sanocko – Turczańskich. Na wzgórzu tym zakończyliśmy etap pokonywania różnicy wysokośći i odtąd wędrowaliśmy grzbietem wzniesień, przez piękne i malownicze lasy wokół doliny rzeki Strwiąż. W ten sposób dotarliśmy na kolejne wzniesienie – Wielki Król 732 m.n.p.m., za którym bierze swój początek rzeka Strwiąż. Te tereny to już zlewisko Morza Czarnego, a rzeka Strwiąż jest dopływem Dniestru i toczy swe wody właśnie do tego morza. Tutaj zatrzymaliśmy się na dłużej na odpoczynek, zwiedzanie miejsca, gdzie wybija źródło Strwiąża, zapoznaliśmy się również z informacjami o tej rzece zawartymi na tablicy informacyjnej.
Następny odcinek wędrówki charakteryzował się malowniczymi ścieżkami leśnymi, a przede wszystkim wspaniałymi panoramami na południe od Ustrzyk Dolnych. Nad wzgórzu pomiędzy Małym Królem (642 m.n.p.m.) a Łysą (609 m.n.p.m.) zalegliśmy na ściółce z miękkiej i suchej trawy, podziwialiśmy leżącą w dolinie Ustianową otoczoną przez urocze wzgórza Żukowa oraz delektowaliśmy się chyba ostatnimi tak ciepłymi promieniami jesiennego słońca. Trwaj, chwilo, trwaj, jesteś taka piękna…
Niestety, wszystko ma swój kres, tak i nasza wędrówka zmierzała ścieżką w dół, z powrotem do Ustrzyk Dolnych, gdzie po 15 kilometrach zakończyliśmy rajd. Na pożegnanie otworzyła się nam piękna panorama na Ustrzyki Dolne, ładne miasteczko zatopione w morzu okolicznych gór i wzniesień. Aby zregenerować siły, wstąpiliśmy jeszcze do stylowej i klimatycznej karczmy ulokowanej w zabytkowym młynie w Ustrzykach Dolnych. Jej wnętrze jest idealną oprawą dla serwowanych, przygotowywanych z dużym pietyzmem dla tradycji, regionalnych potraw. Stąd wróciliśmy oczekującym na nas busem do Przemyśla.
Dziękuję wszystkim uczestnikom za wspólną wędrówkę i wspaniałe towarzystwo podczas rajdu. Szczególne podziękowanie składam koleżance Małgorzacie Mocio za przygotowanie dla nas tej pięknej trasy i przewodnictwo po niej.
Relację spisał kol. Andrzej Ukleja. Zdjęcia – uczestnicy rajdu. Film Marcus Eurok (polecam!).


 

2019-11-11

 

          

RELACJA Z RAJDU NA ŁOPIENNIK 09.11.2019r.
Wyprawy górskie pod przewodnictwem Jerzego Szlachcica – przewodnika górskiego – jak zawsze należą do niezwykle udanych. Tak było i tym razem. Rajd został zorganizowany przez Oddział PTTK w Przemyślu, w którym udział wzięła m.in. spora grupa członków i sympatyków Klubu Górskiego PTTK „Karpaty” w Przemyślu. Na rajd wyjechaliśmy zamówionym busem, a po drodze zatrzymaliśmy się jeszcze przy punkcie widokowym na Krępaku w Górach Słonnych, aby podziwiać wspaniałą panoramę Bieszczadów i ich dolin, w których zalegała poranna mgła. Rajd był również nawiązaniem do Święta Niepodległości, stąd znalazły się w nim zaplanowane wcześniej przez naszego przewodnika elementy patriotyczne. Pierwszym z nich był przystanek w Baligrodzie. Tutaj, w centrum miejscowości, gdzie stoi autentyczny czołg T-34 upamiętniający walki jakie toczyły się w Bieszczadach z sotniami UPA, kolega Jurek opowiedział nam o burzliwej historii Baligrodu, m.in. o spoczywających na tutejszym cmentarzu ponad pięciu tysiącach żołnierzy polskich i radzieckich, poległych w walkach z hitlerowcami i bandami UPA. Następnie zatrzymaliśmy się przy obelisku w kształcie pocisku, upamiętniającym zbrodnię popełnioną przez bandę UPA „Burłaki” na 42 bezbronnych, wyciągniętych z kościoła, osobach – mieszkańcach Baligrodu. Najlepszym mottem niech będzie to, wyryte na obelisku: „Wieczny pokój pomordowanym – hańba mordercom”. Następnie ruszyliśmy w trasę do Jabłonek, aby stąd wędrować czarnym szlakiem turystycznym na Łopiennik i dalej do Dołżycy. Przemierzaliśmy strumienie, wychodnie skalne, piękne fragmenty lasu i niewielkie, zarastające polanki. Po ponad dwugodzinnej wędrówce, pokonując 563 m. sumy podejść, mijając płaską polankę, za którą było widać porośniętą lasem niewysoką grzędę z wychodniami piaskowca, osiągnęliśmy szczyt Łopiennika (1069 m n.p.m.). Na szczycie Łopiennika odczytaliśmy tekst na wmurowanej w 1975 roku tablicy, stanowiący cytat z pamiętnika Zygmunta Kaczkowskiego (sierpień 1833):
"Nazajutrz wyprawiliśmy się na Łopiennik... Pol zabrał głos i wskazywał nam i opowiadał, gdzie leżą, jak wyglądają wszystkie ziemie Rzeczypospolitej Polskiej. Były to pierwsze nuty do „Pieśni o ziemi naszej”, z którą Pol już się nosił od roku”.
Chwila zadumy przy tej tablicy, wiadomości o tym wydarzeniu opowiedziane nam przez kolegę Jurka, wspólne zdjęcie – to również część programu rajdu nawiązującego do Święta Niepodległości. Z polany na wierzchołku Łopiennika rozciągał się ograniczony ale piękny widok. Na południu widać było pasmo graniczne z dominującym masywem Jasła. Na lewo Smerek i Połoninę Wetlińską, zaś w dali widoczna była także przysadzista Rawka. Na szczycie znajduje się węzeł szlaków, my wybraliśmy dotychczasowy czarny szlak turystyczny, aby przez piękne lasy, wychodnie i grzędy skalne Łopiennika zejść do Dołżycy. Będąc tak blisko Cisnej nie odmówiliśmy sobie aby wstąpić do osławionej Siekierezady. Nie zawiedliśmy się – o tej porze roku było niewielu turystów, w Siekierezadzie panował prawdziwie bieszczadzki klimat. Po rozgrzaniu się i posileniu zauważyliśmy, że do Siekierezady zaczęli się schodzić bieszczadzcy „Zakapiorzy”, pojawił się również redaktor TVP Rzeszów Andrzej Potocki. Okazało się, że wieczorem odbędą się Zakapiorskie Zaduszki przy kapliczce pamięci w Cisnej. Z antałka umieszczonego na trzymetrowej dębowej kolumnie spoglądał Frasobliwy na plac (majdan) między zabudowaniami „kultowych” bieszczadzkich miejsc: „Łemkowyny”, „Siekierezady”, galerią „Czarny kot” i „Atamanią” poety Ryszarda Szocińskiego. Na kolumnie - tabliczki z nazwiskami tych, których już nie ma wśród nas, a których społeczność bieszczadzka tak upamiętnia, określając nie zdefiniowanym dotąd pojęciem „Zakapior”. Nie sposób wymienić w tej relacji wszystkich; z bardziej znanych przywołajmy: Wojtka Belona, Przemka Chmielewskiego, Mariana Hessa, Jerzego Janickiego, Zofię Komedową-Trzcińską, Olgierda Łotoczko, Władka Nadoptę (Majster Bieda), Zdzicha Radosa, Wojciecha Siemiona, Grzegorza Sitko, Ryszarda Szocińskiego, Jędrka Wasielewskiego „Połoninę”. U podnóża: znicze pamięci, małe ogniska w bukowych odziomkach, wszystko na tle oświetlonego niewielkimi zniczami ogrodzenia. W niewielkiej odległości dwóch gitarzystów siedzących na schodach bieszczadzkiej galerii śpiewało bieszczadzkie ballady. Wielka szkoda, że nie mogliśmy uczestniczyć w zaduszkach, pan kierowca naszego busa miał określony limit czasu pracy, więc musieliśmy wracać do Przemyśla.
W imieniu swoim i całej grupy składam serdeczne podziękowania naszemu górskiemu przewodnikowi Jurkowi Szlachcicowi za zorganizowanie tak ciekawego rajdu, a wszystkim uczestnikom dziękuję za wspólne, miłe wędrowanie. To był dobrze spędzony, sobotni czas.
Relację spisał i zdjęcia wykonał kol. Andrzej Ukleja.
Zdjęcia oraz film, jak zwykle pięknie nakręcony i ze świetną muzyką udostępnił Marcus Eurok.

 


 

2019-10-22

 

          

W niedzielny ranek 20 października 2019 r. grupa naszych kolegów i koleżanek oraz sympatycy KG Karpaty wyruszyli na wędrówkę. W jesiennym słońcu i przy ładnej pogodzie przeszli trasą: Panieński Czub- Krzeczkowski Mur – Krzeczkowa - Olszany. Nie zabrakło też ogniska i pieczonej kiełbasy. Wycieczkę przygotowała i poprowadziła przewodnik PTTK Monika Hano. Informacja o rajdzie została wcześniej wysłana pocztą elektroniczną do wszystkich członków i sympatyków Klubu Górskiego. Film z rajdu.


 

2019-10-22

 

         

RELACJA Z RAJDU W BIESZCZADY, NA RAWKI, OD SŁOWACKIEJ STRONY.
W dniu 19.10.2019r. liczna grupa członków i sympatyków Klubu Górskiego PTTK „Karpaty” w Przemyślu weszła w skład rajdu pieszego w Bieszczady, zorganizowanego przez Oddział PTTK w Przemyślu pod przewodnictwem przewodnika górskiego kol. Jerzego Szlachcica.
Trasa rajdu prowadziła z Novej Sedlicy przez Skladkę pod Kycerou (525 m.n.p.m.), Temny Vrsok (842 m.n.p.m.), Krzemieniec (1221 m.n.p.m.), Wielką Rawkę (1.307 m.n.p.m.), Małą Rawkę (1.272 m.n.p.m.) do Przełęczy Wyżniańskiej (855 m.n.p.m.).
Była to rzadko pojawiająca się okazja zobaczenia, jak wyglądają Bieszczady od strony słowackiej. Wyprawy górskie pod przewodnictwem przewodnika górskiego kol. Jerzego Szlachcica są zawsze ciekawe i poznawcze. Tak było i tym razem. Kolega Jurek wiele nam opowiedział o mijanych miejscach po stronie polskiej i słowackiej, a także poprowadził dotąd nieznanym nam szlakiem turystycznym po stronie słowackiej wiodący z Novej Sedlicy na Krzemieniec. Dodatkowym atutem tej wyprawy była jesienna aura, która w Bieszczadach o tej porze roku mieni się pięknymi, jesiennymi kolorami.
Szlak wiódł niezwykle ciekawym fragmentem słowackiego Parku Narodowego Połoniny (Národný Park Poloniny) z pierwotnymi, rozległymi bukowymi i jodłowo - bukowymi lasami. Największe wrażenie wywarła na nas prastara puszcza Stužica z monumentalnymi jodłami i bukami, wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa Przyrodniczego UNESCO. To wyjątkowo odludny i pierwotny obszar, a jest wyjątkowy dzięki największym kompleksom pierwotnych bukowo - jodłowych lasów w Europie, które miejscami stają się puszczami, a także dzięki niezwykłej koncentracji wyjątkowych i zagrożonych gatunków roślin i zwierząt. Obszar charakteryzuje też występowanie leśnych drapieżników - niedźwiedzia brunatnego, wilka szarego, rysia eurazjatyckiego i dzikiego kota, żyje tu również żubr górski, który na Słowacji w wolnej przyrodzie występuje już tylko w Parku Narodowym Połoniny. Wędrowanie przez takie tereny to jak wejście do świątyni przyrody, które było nam tego dnia dane. Nagrodą za trud pokonania długiej drogi oraz 1.183 metrów sumy podejść były zapierające dech dookolne widoki z Wielkiej i Małej Rawki, obejmujące całe Bieszczady. Po pokonaniu ok. 15 kilometrów zeszliśmy do Bacówki Pod Małą Rawką nieopodal Przełęczy Wyżniańskiej, skąd po 8 godzinach wędrówki zadowoleni i pełni wrażeń udaliśmy się oczekującym na nas busem do Przemyśla.
Relację spisał kol. Andrzej Ukleja

 


 

2019-10-07

 

        

RELACJA Z RAJDU WZGÓRZAMI PARKU KRAJOBRAZOWEGO POGÓRZA PRZEMYSKIEGO
ZORGANIZOWANEGO PRZEZ KLUB GÓRSKI PTTK „KARPATY” W PRZEMYŚLU W DNIU 5.10.2019r.

W dniu 05.10.2019r. grupa 17 osób – Członków i Sympatyków Klubu Górskiego PTTK „Karpaty” Przemyśl, pomimo deszczowej prognozy pogody, wyruszyła na kolejny rajd pieszy wzgórzami Parku Krajobrazowego Pogórza Przemyskiego, obejmujący wzgórza nad kotliną Birczy z rzeką Stupnicą.
Rajd rozpoczęliśmy na starcie trasy przyrodniczo-dydaktycznej „Kamionka” we wsi Korzeniec. Następnie prawym brzegiem potoku Kamionka poprzez pola uprawne wsi Korzeniec podążaliśmy w kierunku uroczyska Kamionka. Niewielki strumyk wyrzeźbił w skałach budujących stoki kotliny Birczy głęboki wąwóz, a okresowe przybory wody spowodowały pogłębianie się dna potoku i podmywanie jego brzegów tworząc swojego rodzaju uroczysko. Trasa ścieżki zagłębiała się w kompleks leśny, w którym strome stoki, strefy źródliskowe potoków oraz lokalne szczyty zachowały na ogół leśny charakter. Na początku rajdu rozpadał się rzęsisty deszcz, ale po chwili przestało padać. Kiedy doszliśmy na skraj przysiółka Łazy (465 m.n.p.m.), aby podziwiać tam wyborną panoramę okolicy, padać całkowicie przestało, zrobiło się bezwietrznie, ciepło, a dalej, na Krępaku, nawet zaświeciło nam słoneczko! Ale wróćmy do wspaniałej panoramy z przysiółka Łazy, jaką było dane nam podziwiać. Od wschodniej strony widzieliśmy przysiółek Krępak ze szczytem Panieński Czub (501 m.n.p.m.), nieco na południe drzewostany rezerwatu przyrody Krępak i zamykające widnokrąg wzniesienie o nazwie Gronowa, a w kierunku południowym górowała nad widnokręgiem góra Jaworów (496 m.n.p.m.) z przekaźnikiem telewizyjnym. Południowa część panoramy to dolina potoku Korzonka z widocznymi przysiółkami Bratkowskie i Chomińskie, nieco dalej górna część doliny Stupnicy z Birczą i Starą Birczą. Widnokrąg zamykały pasma Opalonego i Bziany a jeszcze dalej wzniesienia przekraczające 600 m.n.p.m. pasma Chwaniowa. Dalej trasa naszej wędrówki zeszła z utartych szlaków przysiółka Łazy, aby drogami leśnymi i szutrowymi zaprowadzić nas w kompleks lasów rezerwatu przyrody Krępak. Tutaj pozostawiliśmy znakowaną trasę „Kamionka”, zeszliśmy do Przełęczy Pod Panieńskim Czubem, gdzie pod turystyczną wiatą zatrzymaliśmy się na krótki odpoczynek. Skrajem lasu, skąd rozpościerały się piękne panoramy w kierunku południowym, obok stadniny koni niedaleko szczytu Panieński Czub, dotarliśmy do przysiółka Krępak. Przez las, dalej bardzo malowniczą i widokową drogą przez Hutę Łodzinkę Łodzinkę, weszliśmy do Bireckiego Lasu. Tam wytrawni turyści – przewodnicy: Andrzej I Maciek, poprowadzili nas przez piękny las, bez szlaku, przez Przełęcz nad Łodzinką, prosto do celu jakim było wzgórze Chomińskie (468 m.n.p.m.). Najpierw zatrzymaliśmy się przy pomniku i tablicach pamięci bohaterów września – polskich żołnierzy, którzy w tym miejscu stawili bohaterski opór nawale niemieckiej. Zapoznaliśmy się z krwawymi wydarzeniami, które miały miejsce w bitwie pod Birczą 12 września 1939 roku. Następnie z platformy widokowej podziwialiśmy piękną panoramę Pogórza Przemyskiego oraz Gór Sanocko-Turczańskich. Przy punkcie widokowym skorzystaliśmy z wiaty turystycznej, rozpaliliśmy ognisko i upiekliśmy kiełbaski. Odpoczęliśmy tam po trudach wędrówki, po czym zeszliśmy do Birczy czerwonym szlakiem turystycznym, nadal podziwiając czarującą panoramę wzgórz okalających Birczę. Zadowoleni i pełni wrażeń wróciliśmy kursowym busem do Przemyśla. Rozpadało się na dobre, zrobiło się zimno i wietrznie, ale nas to już nie dotyczyło 
Dziękuję wszystkim uczestnikom rajdu za wspólną wędrówkę i jak zawsze za wspaniałe towarzystwo oraz turystyczną atmosferę podczas rajdu.
Relację spisał kol. Andrzej Ukleja.

 


 

2019-09-15

 

     

RELACJA Z RAJDU W BESKID NISKI ZORGANIZOWANY PRZEZ KLUB GÓRSKI PTTK ‘’KARPATY’’ W PRZEMYŚLU W DNIACH 7–8.09.2019r.

Niebieski szlak turystyczny biegnący z Białej, będącej dzielnicą Rzeszowa, do Grybowa, zwany czasem szlakiem granicznym (głównie na odcinkach przygranicznych), jest drugim pod względem długości pieszym szlakiem turystycznym w polskich górach (445 km). Prowadzi przez: Pogórze Dynowskie, Pogórze Przemyskie, Góry Sanocko-Turczańskie, Bieszczady Zachodnie oraz Beskid Niski. Na obszarze dwóch ostatnich z wyżej wymienionych pasm na długich odcinkach przebiega wzdłuż granicy polsko-słowackiej, a pomiędzy Wielką Rawką i Krzemieńcem w Bieszczadach – również polsko-ukraińskiej, jednak nie wykracza poza terytorium Polski. Najwyżej położone miejsce na trasie znajduje się pod wierzchołkiem Krzemienia (ok. 1320 m n.p.m.). Na odcinku Grybów – Nowy Łupków szlak nosi imię Kazimierza Pułaskiego.
Takim oto szlakiem wędrowaliśmy cyklicznie przez dziesięć lat, dokładnie od dnia 14.09.2009r. z Białej, aby w dniu 8.09.2019r. zakończyć wędrówkę na rynku w Grybowie. Corocznie pokonywaliśmy kilkadziesiąt kilometrów szlaku, najpierw pod przewodnictwem naszego nieodżałowanego Prezesa KG Darka Hopa, następnie rajdy organizował nowy zarząd klubu pod przewodnictwem Andrzeja Uklei.
Tegoroczny, ostatni etap wędrówki rozpoczęliśmy w Koniecznej przy cerkwi (pierwotnie greckokatolickiej, obecnie prawosławnej) pw. św. Bazylego Wielkiego. Na starcie rajdu stawiło się 31 uczestników. Przy pięknej pogodzie, która nie opuszczała nas do końca rajdu, wyruszyliśmy rozległymi łąkami na niewysoki grzbiet graniczny, zwany Beskidkiem. Znajduje się tutaj cmentarz wojenny z I wojny światowej, jeden z najefektowniejszych projektów Duszana Jurkowicza. Spoczywa tu 164 żołnierzy austriackich i 148 rosyjskich poległych w ciężkich walkach o przełęcze karpackie w lutym 1915r. Po zwiedzeniu cmentarza, podążaliśmy dalej ścieżką graniczną na Jaworzynę Konieczniańską (881 m.n.p.m.), zaliczaną do korony Beskidu Niskiego. Aby na nią dotrzeć, musieliśmy pokonać ok. 250 m. różnicy wysokości na odcinku zaledwie jednego kilometra! Jednak wszyscy uczestnicy rajdu dzielnie pokonali przewyższenie i już na szczycie cieszyliśmy się fragmentem niegdyś imponującego widoku, obecnie przesłoniętego przez podrastające świerki. Nasza dalsza wędrówka grzbietem gór wzdłuż granicy polsko-słowackiej przebiegała m.in. przez Przełęcz Regietowską, Obycz (788 m.n.p.m). Tutaj nieco zboczyliśmy ze szlaku, aby wybrać ciekawszy wariant wędrówki żółtym szlakiem przez Blechnarkę do Wysowej. Ten szlak prowadzi dawnym traktem handlowym na drugą stronę Karpat przez Przełęcz Wysowską. Po drodze podziwialiśmy piękne krajobrazy doliny Blechnarki. Przydrożne malowane krzyże oraz stare, drewniane chaty tworzyły klimat tamtych czasów. Ciekawym zabytkiem, który widzieliśmy na tym szlaku była murowana Cerkiew greckokatolicka z 1881 r., obecnie prawosławna pw. św. Kosmy i Damiana. W Wysowej weszliśmy znów na niebieski szlak, aby powędrować nim dalej przez dwie ładnie położone wioski: Ropki i Hańczową. Szczególne wrażenie zrobiła na nas droga wiodąca przez piękną dolinę Ropki, dawną wieś łemkowską. Jeszcze przed wysiedleniami wieś składała się z 59-ciu gospodarstw, dziś spotkaliśmy tylko kilka zabudowań - stare chaty i nowo powstałe domy letniskowe. Dochodząc do Hańczowej, zakończyliśmy pierwszy etap naszej wędrówki pokonując ok. 27 km. trasy.
Nocleg przypadł nam w Klimkówce nad Jeziorem Klimkowskim w czterech domkach gospodarstwa agroturystycznego. Krajobraz tam jest niepowtarzalny. Jezioro zamknięte jest pomiędzy zalesionymi wzniesieniami, w otoczeniu dzikiej przyrody. Brzegi jeziora nie są jeszcze całkowicie zagospodarowane turystycznie, co dodatkowo podnosi jego walory krajobrazowe. Urok ten został zauważony przez Jerzego Hoffmana, który wykorzystał Klimkówkę przedstawiając ją jako rzekę Dniepr w filmie „Ogniem i mieczem”. Wieczorem, na dużej werandzie jednego z domków, z widokiem na jezioro, zorganizowaliśmy sobie biesiadę turystyczną. Koleżanka Zosia częstowała upieczonym przez siebie pysznym ciastem, kolega Piotrek raczył nas wyśmienitym buchtem ziemniaczanym. Były śpiewy i wspomnienia z wędrówek w klubowym gronie.
Nazajutrz wyruszyliśmy czarnym szlakiem łącznikowym z Klimkówki, pozostawiając w dole piękne widoki z jednej strony na zaporę wodną i zabudowania Klimkówki, a z drugiej na taflę zbiornika z górującymi nad nią Pieninami Gorlickimi, leżącym naprzeciw masywem Suchej Homoli obniżającym się do Uścia Gorlickiego. Ostrym podejściem wyszliśmy z lasu na łąki przysiółka Flasza. Oczom naszym ukazało się bardzo urokliwe miejsce z kilkoma domami oraz odległą panoramą z widoczną w oddali charakterystyczną kopułą Chełmu (780 m. n.p.m.). W górę, pośród widokowych łąk, skrajem lasu, dotarliśmy do Taniej Góry (576 m.n.p.m.). Rozciągały się stąd wspaniałe panoramy m.in. na dolinę Białej z Lackową, grzbiet Beskidu Sądeckiego oraz szczyt Jaworzyny Krynickiej. Zachwyceni widokami, zarządziliśmy przerwę na pamiątkowe zdjęcia i nasycenie oczu piękną perspektywą. Dalej, rozległymi grzbietami Beskidu, ścieżkami pośród pól, cały czas mając wspaniałe, rozległe panoramy, dotarliśmy do wsi Wawrzka, skąd z niewielkiej kulminacji mogliśmy oglądać rozległą dolinę Ropy. Za nią masyw Łysej Góry i Suchego Wierchu. Na południe rozciągała się dolina Białej zamknięta odległym szczytem Lackowej (997 m.n.p.m.), na zachodzie masyw Jaworza (882 m.n.p.m.). Nam pozostało jeszcze wspiąć się na licząca 779 m.n.p.m. górę Chełm. Znów bardzo stromym podejściem weszliśmy na masyw tej góry, będący najbardziej charakterystycznym i efektownym wzniesieniem tej części Beskidu Niskiego, zaliczanym do jego korony. Masyw tej góry jest porośnięty pięknym lasem bukowo-jodłowym, grzbietem ciągnie się grzęda skalna. Po dłuższym odpoczynku na szczycie i zrobieniu pamiątkowych zdjęć, wyruszyliśmy równie malowniczą drogą do Grybowa, po drodze mijając jego przysiółek Podchełmie z uroczym drewnianym kościółkiem ufundowanym w 1936 r. Na grybowskim rynku, bardzo kameralnym, zarządziliśmy krótki odpoczynek na lody i chłodne napoje. Nie pominęliśmy również browaru w Grybowie, gdzie zakupiliśmy tamtejsze wyśmienite piwa. Drugi etap marszu liczył 19 km.
Dziękuję wszystkim uczestnikom wędrówki za wspaniałe towarzystwo i atmosferę podczas rajdu. Do zobaczenia na kolejnych rajdach.
Relację spisał kol. Andrzej Ukleja. Zdjęcia: uczestnicy rajdu.

 


 

2019-06-28

 

            

RELACJA Z RAJDU NA ROZTOCZE ŚRODKOWE
ZORGANIZOWANEGO PRZEZ KLUB GÓRSKI PTTK „KARPATY” W PRZEMYŚLU
W DNIACH 22 – 23.06.2019r.

Takie już mam dziwactwo, że zamiast szukać dalekich cudów przyrody, zamiast gonić za zgiełkiem po targowicach świata, doznaję największych rozkoszy, gdy wpatruję się w dno cichych strumieni i rzek, gdy przykładam ucho do starych mogił, których szeptu mrocznych dziejów nikt nie słucha (Zygmunt Gloger).
Dwudziestu sześciu Członków i Sympatyków Klubu Górskiego PTTK „Karpaty” w Przemyślu, ogarniętych tym osobliwym dziwactwem, udało się na trzeci już z rzędu rajd pieszy po Roztoczu – krainie lasów i rzek o wyjątkowym w skali kraju klimacie i atmosferze. Wzgórza, otwarte przestrzenie, lasy, malownicze doliny rzeczne i niewielkie wodospady, kolorowe pagórki, lessowe wąwozy, rzadka zabudowa, cisza i kontakt z naturą. To tereny o ciekawej, ale również tragicznej historii, zapisanej na pomnikach i tablicach pamięci. Przechodziliśmy tamtędy, będziemy o tym pamiętać.
Roztocze… chyba nigdzie w Polsce nie ma takich borów sosnowych, ze strzelistymi drzewami, pachnących żywicą, gdzie stąpa się po miękkim dywanie z igieł i mchu, gdzie urzeka zaskakująca różnorodność krajobrazów i majestatyczne piękno roztoczańskiej przyrody.
Nasz rajd był kontynuacją wędrówki przez Polskie Roztocze. Ubiegłymi laty przeszliśmy różnymi szlakami odcinek od Horyńca Zdroju do Suśca na Roztoczu Południowym. Nadeszła pora na wędrówkę Roztoczem Środkowym. Wędrówkę rozpoczęliśmy w Suścu. Jest to jedna z głównych miejscowości turystycznych, tutaj rozpoczyna swój bieg czerwony, Krawędziowy Szlak Turystyczny Roztocza, którym wędrowaliśmy aż do jego zakończenia w Zwierzyńcu. Wkroczyliśmy na teren Parku Krajobrazowego Puszczy Solskiej, gdzie szczególną atrakcję stanowił przełomowy odcinek doliny Sopotu wraz z kaskadami wodospadów na terenie rezerwatu Czartowe Pole.
Rankiem po Czarcim Polu łazi garbata baba.
W zębach gryzie fajkę, popykuje dymem.
Złośliwy gnom pluje żwirem
ze zgliszcz starej papierni;
szumy krysztalą wieczne jodły.

Dołem kręcą się poświęciuchy,
przyczepidła, śliskie podkamieńce.
Przęgną w wąwozie pszczoły do roboty.
Wejścia pilnuje zapalczywy kruszczyk,
wciąż gorący i gotowy.

Pod całym tym zgromadziskiem
między skałami podryguje Sopot(maria_bard) .

Pierwszy etap wędrówki zakończyliśmy w Józefowie po przebyciu 23 kilometrów. Dzięki uprzejmości kierownika PTSM Pana Adama Momota, nocleg przypadł nam wręcz w komfortowych warunkach. Był czas na wspólne biesiadowanie, spacer po tamtejszych kamieniołomach, zwiedzanie Józefowa. O północy, w tę najkrótszą Świętojańską Noc, udaliśmy się na józefowski rynek, gdzie dziewczyny rzuciły do tamtejszej fontanny wianek upleciony wcześniej z roztoczańskich kwiatów. Taka noc zdarza się tylko raz…
Nazajutrz czekał na nas bardzo ciekawy krajobrazowo drugi etap wędrówki liczący 33 kilometry, wiodący przez zróżnicowane lasy, kamieniołomy, punkty widokowe, kapliczkę na wodzie, aleję starych dębów i rezerwat przyrody „Szum”. Przechodząc przez ten rezerwat podziwialiśmy bajeczne krajobrazy dziewiczej i nieskalanej ludzką ręką przyrody. To piękny zakątek Roztocza, w którym można odetchnąć czystym powietrzem i nacieszyć oczy artyzmem wytworów natury.
O ile Roztoczański Park Narodowy sam w sobie jest jednym wielkim cudem przyrody, o tyle jego poszczególne zakątki potrafią zadziwić nie tylko walorami przyrodniczymi, ale też duchowymi. Jednym z takich miejsc jest maleńka, położona w lesie wieś - Górecko Kościelne. To niezwykłe, przesycone sakralnymi cudami miejsce, które mijaliśmy na swojej drodze, z aleją starych dębów, z których najstarszy liczy 500 lat, a obwód przekracza 7 metrów. To również kapliczka „Na wodzie” zbudowana na palach, nad potokiem Szum. Według lokalnych podań lokalizację kapliczki wskazał sam św. Stanisław podczas swoich objawień. Źródełko, które tam wybija nazywane jest Boża Łezka. Woda ze źródełka ma właściwości lecznicze. Podobno najlepiej pomaga na schorzenia reumatyczne i bóle gardła. Niektórzy twierdzą też, że przynosi szczęście. O tym opowiadał nam Pan kierownik schroniska w Józefowie, będący jednocześnie przewodnikiem po Roztoczu, a kolega Zbyszek pokazał nam w niej miejsca, gdzie licznie przebywają będące pod ochroną nietoperze. Byliśmy również w modrzewiowym kościele p.w. św. Stanisława Biskupa Męczennika. To perła architektury, cudownie usytuowana świątynia urzeka swym pięknem i prostotą. Podczas zwiedzania zabytków Górecka Kościelnego nie sposób było nie zachwycić się urokiem starej drewnianej kaplicy z końca XIX wieku.

Najbardziej charakterystycznym krajobrazem Roztocza są przepiękne pofałdowane pola, poprzecinane nitkami miedz, z rosnącymi tu i ówdzie samotnymi drzewami owocowymi. To teren o bardzo zróżnicowanym krajobrazie, poczynając od rozległych płaskich przestrzeni, poprzez dzikie puszcze, na iście górskich widokach kończąc. Taki charakter miał ostatni etap naszej wędrówki do Zwierzyńca. Wspaniałe roztoczańskie pejzaże , unikatowy krajobraz rolniczy. Długie, wąskie pasy pól, położone na wzniesieniach i zboczach, urozmaicone polnymi kwiatami, wielością upraw, tworzyły malowniczy i niepowtarzalny krajobraz, który trudno spotkać gdzie indziej w Polsce, a tym bardziej w Europie. Takie pejzaże podziwialiśmy m.in. z Wysokiej Góry (321 m.n.p.m.). Bardzo ciekawym miejscem na tym etapie wędrówki była Florianka – ordynacka osada leśna. Prowadziła do niej aleja starych drzew liściastych, wśród których rósł monumentalnej wielkości dąb Florian (wysokość 8 pięter, obwód 7,4 m.). Zanim dotarliśmy do Zwierzyńca, w zadumie zatrzymaliśmy się przy cmentarzu wojennym w Sochach, związanym z najbardziej tragiczną kartą w dziejach tej wsi.
Stąd, przez stawy Echo dotarliśmy do Zwierzyńca. Tam w starym browarze mogliśmy pokrzepić się wyśmienitym zwierzynieckim piwem oraz zwiedzić zabytki Zwierzyńca, perły Roztocza. Na chwilę wtopiliśmy się w niedzielny gwar tej modnej, atrakcyjnej miejscowości letniskowej.
Dziękuję wszystkim uczestnikom rajdu za wspólne wędrowanie, towarzystwo, wspaniałą atmosferę.
Dziękuję naszemu przewodnikowi kol. Maciejowi Piotrowiczowi za profesjonalne prowadzenie oraz kol. Piotrkowi Tadli za doskonałe wywiązanie się z pełnionej funkcji na zamku. Do zobaczenia za rok na kolejnym etapie wędrówki Roztoczem.
Relacje spisał kol. Andrzej Ukleja
Zdjęcia – uczestnicy rajdu. Film z rajdu do pooglądania TUTAJ

 


 

2019-06-12

 

          

RELACJA Z RAJDU W BIESZCZADY ZORGANIZOWANEGO PRZEZ KLUB GÓRSKI PTTK „KARPATY” W PRZEMYŚLU
KALNICA-SMEREK-JAWORZEC-KALNICA 09.06.2019r.

W dniu 09.06.2019r. grupa 37 osób – członków i sympatyków Klubu Górskiego PTTK „Karpaty” w Przemyślu, wyruszyła na rajd pieszy w Bieszczady. Naszym przewodnikiem był przewodnik górski kol. Jerzy Szlachcic. Podczas przejazdu do Kalnicy przekazał nam wiele ciekawych i ważnych informacji historycznych i krajoznawczych o mijanych terenach i miejscowościach, ich mieszkańcach, wydarzeniach z przeszłości. Rajd rozpoczęliśmy w Kalnicy. Wędrując czerwonym szlakiem turystycznym po ok. godzinnym marszu dotarliśmy do wiaty turystycznej, gdzie zatrzymaliśmy się na krótki odpoczynek. Pogoda do wędrówki była dobra, wprawdzie nie było słonecznie, ale też nie przewidywaliśmy, co nas spotka na szczycie Smereka (1.222 m.n.p.m.), od którego dzieliła nas kolejna godzina podejścia. Robiło się coraz bardziej mgliście i gdy wyszliśmy poza granicę lasu okazało się, że na bieszczadzkich połoninach zalegają niskie chmury niczym mleko. Nas to jednak nie zniechęciło i w dobrych humorach weszliśmy na szczyt Smereka. Czasem tak bywa, na pogodę trudno się obrażać i trzeba przyjąć z pokorą – taką jaką jest. Zamiast rozległych panoram oglądaliśmy wychodnie skalne i porastające wierzchołek borówczyska, wszystko w promieniu max. 50 metrów! Można było się skupić na szczegółach . Nic to, odpoczęliśmy chwilę, zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcie obok krzyża, którego historię opowiedziała nam nasza klubowa koleżanka Małgosia. Powędrowaliśmy dalej, z Przełęczy Orłowicza (1.095 m.n.p.m.) czarnym szlakiem turystycznym trawersowaliśmy grań Smereka w kierunku Wysokiego Berda (968 m.n.p.m.) i Krysowa (840 m.n.p.m.). Wędrowaliśmy ścieżką wśród jasnozielonych zarośli borówek, ziół i traworośli, niskich połoninowych krzewów jarzębinowych i wierzbowych. Skąpane we mgle, na skraju bukowego lasu, tajemnicze, zdawały się pochodzić z jakiejś starodawnej baśni. Obserwowaliśmy, jak wygląda bieszczadzki las nie tknięty piłą drwali – piękny, naturalny z powalonym przez czas monumentalnymi drzewami, które porastały olbrzymie huby. Po dłuższej wędrówce wyszliśmy na rozległą polanę w dolinie rzeczki Wetlinka. To miejsce po nieistniejącej wsi Jaworzec , obecnie znajduje się tutaj bardzo klimatyczna Bacówka PTTK Jaworzec (605 m.n.p.m.), którą prowadzi sympatyczny gospodarz. Powitał nas już z daleka, oferując dobre jedzenie i napoje. Z przyjemnością spędziliśmy tutaj czas, delektując się oferowanymi wiktuałami oraz wspaniałymi widokami. Na koniec wykonaliśmy pamiątkowe zdjęcie. Dalej wędrowaliśmy wyłączoną z ruchu samochodowego leśną drogą wzdłuż pięknej rzeczki Wetlinka. Zataczając koło, dotarliśmy do punktu wyjścia, tj. do Kalnicy, gdzie zakończyliśmy rajd pokonując dystans 18 km. W świetnych nastrojach wróciliśmy busem do Przemyśla.
Dziękuję koleżance Małgorzacie Mocio za przygotowanie rajdu oraz naszemu przewodnikowi górskiemu, kol. Jurkowi Szlachcicowi za to, że przyjął nasze zaproszenie, za przekazane nam informacje i za profesjonalne przewodnictwo. Dziękuję wszystkim uczestnikom rajdu za wspólne wędrowanie i świetną atmosferę podczas rajdu.
Może się wydawać, że gdy nie ma pogody, to wyjazd w Bieszczady nie ma sensu. Jednak gdy czytający tę relację otworzą załączone fotografie, z pewnością stwierdzą, że Bieszczady warte są odwiedzin bez względu na pogodę, o każdej porze roku.
Relację spisał kol. Andrzej Ukleja
Foto: A.Ukleja, A.Klimko

 


 

2019-05-22

 

         

RELACJA Z RAJDU PIESZEGO Z MEDYKI DO STARZAWY RYBNEJ
W dniu 19.05.2019r. z inicjatywy Klubu PTTK „Pod Ciuchcią” , Partnerstwa Na Rzecz Rozwoju Gminy Medyka , przy udziale Klubu Górskiego PTTK „Karpaty”, zorganizowano rajd pieszy z Medyki do Starzawy Rybnej. Rajd przygotowały i prowadziły: kol. przewodnik turystyczny Stanisława Hanasko i kol. Elżbieta Świerzyńska. Na rajd stawiło się 35 osób. Wycieczka nie miała jedynie charakteru krajobrazowego i przyrodniczego, poznaliśmy także historię i zabytki Ziemi Medyckiej. Rozpoczęliśmy od zwiedzania pięknie wyremontowanego obiektu jakim była niegdyś oficyna dworska z XVIII wieku, tzw. „sędziówka”, mieszcząca pierwotnie szkołę ogrodniczą Józefa Gwalberta Pawlikowskiego, następnie mieszkania dzierżawcy, kancelarię dworską. Dzięki operatywności lokalnej społeczności, przy udziale środków unijnych, obiekt z kompletnej ruiny odbudowano na piękną, zabytkową bibliotekę. O tym i o innych zabytkach i ich historii opowiedział nam w pięknych wnętrzach biblioteki kol. Bartek Jakubowski, znawca historii regionu, który już wcześniej wędrował z nami do Starzawy po stronie ukraińskiej. Dalej, poprzez zabudowania dworskie, piękny medycki park z okazałym stawem, powędrowaliśmy do zabytkowego drewnianego kościoła parafialnego pw. św. Piotra i Pawła z 1607r. W zabytkowym wnętrzu tego kościoła o jego historii powiadał nam niezastąpiony kol. Bartek. Oglądaliśmy nieźle zachowane, kilkusetletnie malowidła i wyposażenie kościoła. Po tym czekała nas wędrówka wzdłuż granicy, do grobli stawów rybnych w Starzawie. Towarzyszyła nam piękna wiosenna pogoda, kwitnące na żółto łany rzepaku, zapach ziół i traw. Roztaczały się rozległe panoramy na stronę polską i ukraińską, m.in. na miejscowości, do których dotarliśmy w trakcie wiosennego rajdu - Buców, Mariankę Polską. Po drodze zwiedziliśmy najdalej na wschód umiejscowiony masywny, żelbetonowy bunkier z umocnień Linii Mołotowa. Cały czas byliśmy bacznie obserwowani przez funkcjonariuszy Straży Granicznej. Uprzednio zostali poinformowani o naszym rajdzie, więc nie mieliśmy żadnych problemów z przejściem wzdłuż granicy. Po pokonaniu połowy trasy dotarliśmy nad rozległe, ok. 100 hektarowe starzawskie stawy. Pełne dzikiego wodnego ptactwa, porośnięte tatarakiem, robiły imponujące wrażenie. Nie trzeba jechać na Mazury, aby poczuć magię jezior, a Starzawa ma tę zaletę, że nie ma tutaj najazdu tłumu turystów, panuje przyroda, cisza i spokój. Wędrowaliśmy groblą obserwując przy zachodzącym słońcu jak co pewien czas do lotu wzbijają się setki ptaków: dzikich gęsi, mew, kormoranów, łabędzi. Piękny widok. Dzięki uprzejmości właścicieli gospodarstwa rybackiego, mogliśmy odpocząć przy stylowym, rekreacyjnym domku z molem i altanką na wodzie. Cudowne miejsce, jakby poza czasem. Po dłuższym odpoczynku powędrowaliśmy do Starzawy Rybnej. Tam już czekali na nas pracownicy gospodarstwa rybackiego, m.in. nasz kolega z rajdów górskich Józef Hanasko, którzy udostępnili nam Izbę Tradycji Rybactwa. Tutaj kol. Bartek przedstawił nam historię rodziny Rozwadowskich, byłych właścicieli Starzawy i tego gospodarstwa. Następnie kol. Józef Hanasko zaprezentował film z obecnej historii gospodarstwa rybackiego pt. „Starzawa z lotu ptaka”, a także film i zdjęcia ukazujące proces produkcyjny karpia. Jednocześnie wraz z kol. Stanisławą, przekazał nam wiele ciekawych informacji dotyczących całego kompleksu stawów rybnych.
Na koniec zostaliśmy ugoszczeni iście po królewsku. Na stoły wniesiono półmiski ze smażonym karpiem królewskim, było ciasto i napoje. Na zewnątrz rozpalono grilla i mogliśmy upiec kiełbaski.
W doskonałych nastrojach zamówionym busem powróciliśmy do Przemyśla.
Bardzo dziękuję kol. Stanisławie Hanasko i Elżbiecie Świerzyńskiej za wspaniałą organizację rajdu, za trud jego przygotowania, za przewodnictwo i ukazanie nam piękna Ziemi Medyckiej i Starzawskiej. Dziękuję kol. Józefowi Hanasko za świetne przedstawienie fotorelacji i filmu na temat obecnej działalności gospodarstwa. Bardzo dziękuję również kol. Bartkowi Jakubowskiemu za przybliżenie nam historii tych ziem i ludzi, którzy poprzez swoją działalność pozostawili nam swoje dziedzictwo. O to dziedzictwo dbają i dalej je rozwijają obecni pracownicy i właściciele Gospodarstwa Rybackiego w Starzawie. Dziękujemy Wam, że mogliśmy przebywać w tak pięknym miejscu, a także dziękujemy za życzliwe, serdeczne i gościnne przyjęcie. Ten rajd na długo pozostanie w naszej pamięci.
Dziękuję również wszystkim uczestnikom rajdu za wspólne wędrowanie i miłe towarzystwo.

Relację spisał i zdjęcia wykonał kol. Andrzej Ukleja

 


 

2019-05-13

       

RELACJA Z RAJDU ZORGANIZOWANEGO PRZEZ KLUB GÓRSKI PTTK „KARPATY’’ W PRZEMYŚLU NA POŁONINKI POGÓRZA PRZEMYSKIEGO
CZ. III -POŁONINKI RYBOTYCKIE

W dniu 11.05.2019r. grupa 21 członków i sympatyków Klubu Górskiego PTTK „Karpaty” w Przemyślu wyruszyła na trzeci z cyklu rajdów po połoninkach Pogórza Przemyskiego, tym razem na Połoninki Rybotyckie. Jednak aby do nich dotrzeć, musieliśmy najpierw pokonać imponujący kompleks leśny stanowiący do 1945r. własność Polskiej Akademii Umiejętności (PAU) z siedzibą w Krakowie. W lesie tym wytyczono bardzo ciekawy szlak turystyczny „Bohynie” o charakterze przyrodniczo – historycznym. Rajd rozpoczęliśmy przy Gimnazjum w Huwnikach mieszczącym się w dawnym budynku folwarku PAU. Szlak jest bardzo atrakcyjny o każdej porze roku, jednak wiosną, w czasie masowego kwitnienia roślin runa leśnego, sprawia największe wrażenie. Dane nam było o tym się przekonać już po minięciu pierwszego przystanku na szlaku. Znaleźliśmy się na wyniesionej łące, u podnóża dwóch wzgórz: Kopań i Zmarzłego Garbu. Roztaczała się stąd piękna panorama na Huwniki w dolinie Wiaru, Klasztor O.O. Franciszkanów w Kalwarii Pacławskiej, wczesnośredniowieczne grodzisko z kapliczką Marii Magdaleny i dalej hen, na wzgórza nad Dobromilem na Ukrainie. Zeszliśmy ze wzgórza na skraj Huwnickiego Potoku i dalej jego brzegiem, na początku błotnistą drogą , dotarliśmy na skraj lasu. Mijaliśmy wyniosłe lepiężniki, pokrzywy, pachnące zioła, zarośla bzu i leszczyny. Im dalej w las, tym bardziej obecne na początku jawory, klony i graby ustępowały miejsca olbrzymim i wyniosłym jodłom i bukom. Jakże radowały się nasze serca widząc naturalny, stary las niemalże nie tknięty piłą leśników, co jest obecnie rzadkością. W takim to otoczeniu dotarliśmy do wysokiego urwiska nad potokiem, z wyraźnymi dołami i zasypanymi wykopami. To pozostałości po szpitalu polowym UPA, szeroko rozbudowanym, mającym kilka wyjść, bardzo dobrze zamaskowanym w terenie. Wiosną 1947r. batalion Wojska Polskiego otoczył ten schron – szpital, w którym znajdowała się pewna ilość personelu lekarskiego i ranni banderowcy. Personel bronił się ostrzeliwując i odmawiał wezwaniom do poddania. Po wielogodzinnej akcji udało się złamać opór. W wyniku tej akcji zginęło 25 banderowców. Dalej powędrowaliśmy przez głębokie jary i wąwozy porośnięte olbrzymimi drzewami, wzdłuż meandrującego potoku, przez naturalnie powalone drzewa. Rozpoczęliśmy mozolną wspinaczkę stromym stokiem (80 m. w pionie) do grodziska Lędzian nieopodal Gruszowej, datowanego na IX – XI wiek. Mogliśmy podziwiać do dziś istniejące dwa pierścienie obwałowań grodu o długości 680 metrów (zewnętrzny) i 440 metrów (wewnętrzny), obejmujące 3 hektary powierzchni. Dochodząc do Gruszowej, opuściliśmy szlak „Bohynie”, aby wejść na niebieski szlak turystyczny do Koniuszy. Oczywiście nie opuściliśmy widokowego miejsca obok kapliczki w Gruszowej. Zatrzymaliśmy się tu na chwilę, popatrzyliśmy na panoramę jakże nam bliskiej Kopystańki, zadumaliśmy się przy kapliczce wspominając Darka, Anię i Tomka wędrujących już po niebieskich połoninach… A jeszcze tak niedawno byliśmy tu razem.
Szlak niebieski zaprowadził nas do Koniuszy. Tam, przy drewnianej greckokatolickiej cerkwi pw. Założenia Szat Matki Bożej, zbudowanej w 1901r.(obecnie kościół rzymskokatolicki), odpoczęliśmy trochę po trudach pierwszego etapu wędrówki. Przyszedł czas, aby wejść na łąki Połoninek Rybotyckich. Znów zboczyliśmy ze szlaku, przecięliśmy niewielki fragment lasu i naszym oczom ukazała się panorama na rozległe, śródleśne, zielone łąki Połoninek Rybotyckich. Co za widok! Z jednej strony ściana lasu. Od północy wzgórza Połoninek wznosiły się jakby do skraju niebieskiego nieba, a w dole ścieżka usłana żółtymi kwiatami wskazywała nam kierunek wędrówki. Wyjrzało słońce, błękit nieba urozmaicały białe obłoki chmur. Postanowiliśmy, ze pobędziemy w tym miejscu dłuższą chwilę. Zarządziliśmy dłuższy odpoczynek, przy okazji napawając wzrok tym nieziemskim widokiem. Tak już było do końca naszej wędrówki Połoninkami. Ścieżka wiła się pośród soczystych, zielonych traw, ukazując nam rozległe panoramy Pogórza Przemyskiego: dolinę Wiaru, Połoninki Kalwaryjskie, masyw Suchego Obycza i wiele innych. Przechodziliśmy przez urocze zagajniki zagubione wśród wzniesień, po przejściu których ukazywały się nam kolejne malownicze panoramy. W ten sposób dotarliśmy do Makowej pokonując 19 kilometrów.
Kursowym busem przyjechaliśmy do Przemyśla, obiecując sobie, że jeszcze kiedyś tu powrócimy.
Rajd przygotował i prowadził autor niniejszej relacji, kol. Andrzej Ukleja.
Dziękuję wszystkim uczestnikom za miłe towarzystwo i jak zawsze wspaniałą atmosferę podczas rajdu.
Dziękuję również koleżankom i kolegom za towarzyszenie mi we wcześniejszym, rekonesansowym przygotowaniu niniejszej trasy.
Zdjęcia: Andrzej Klimko, Andrzej Ukleja.
Film: Marcus Eurok

 


 

2019-04-16

 

         

RELACJA NA RAJDU PIESZEGO
W PARKU KRAJOBRAZOWYM GÓR SŁONNYCH ZORGANIZOWANEGO PRZEZ
KLUB GÓRSKI PTTK „KARPATY” W PRZEMYŚLU W DNIU 13.04.2019r.

W dniu 13.04.2019 r. grupa 40 osób – członków i sympatyków Klubu Górskiego PTTK „Karpaty” w Przemyślu przemierzyła jeden z najpiękniejszych szlaków w Górach Słonnych. Trasa naszego rajdu wiodła od Przełęcz Pod Brańcową. Stąd doszliśmy do Szlaku „Śladami Dzielnego Wojaka Szwejka” i wędrowaliśmy przez wzgórza pasma Trzcianiec: 558 m.n.p.m., 543 m.n.p.m., Kiczerę 608 m.n.p.m. do Krościenka. Następnie opłotkami przysiółka Stebnik weszliśmy na Dział 566 m.n.p.m. i Oratyk 643 m.n.p.m. Stąd niewielkim fragmentem lasu wzdłuż granicy rezerwatu „Na Oratyku” dotarliśmy do leśnej drogi z oznaczeniami szlaku konnego. Wędrowaliśmy tą drogą przez rezerwat ”Na Oratyku” ze wzgórzem 575 m.n.p.m. , wzdłuż granicy z Ukrainą, do doliny potoku Maksymów. Wędrówkę zakończyliśmy obok cmentarza greckiego w pobliżu przejścia granicznego z Ukrainą w Krościenku, nad Strwiążem, odprowadzającym swe wody do Morza Czarnego. Przemierzyliśmy 22 kilometry.
Przez pierwszą część trasy do Krościenka prowadził nas funkcjonariusz Straży Granicznej z posterunku w Wojtkowej kpt. Tomasz Szeremeta. To już druga wędrówka pod jego przewodnictwem, w ubiegłym roku prowadził nas po Połoninkach Arłamowskich do Kwaszeniny. W niezwykle interesujący sposób opowiadał nam o ciekawostkach przyrodniczych, o mijanych miejscach, nieistniejących przysiółkach, domach rozsianych niegdyś po okolicznych wzgórzach. Do dziś pozostały po dawnych mieszkańcach jedynie zdziczałe sady, ledwie widoczne wiejskie drogi, miedze. To królestwo dzikich zwierząt. Mogliśmy zaobserwować świeże tropy wilków, tropy niedźwiedzia, widzieliśmy jelenie, szybujące drapieżne ptaki… Wędrowaliśmy cały czas niezalesionym grzbietem pasma górskiego Trzcianiec, a wokół roztaczała się zapierająca dech panorama na okoliczne wzgórza. Rozległe na setki hektarów łąki, cisza i spokój. Nie spotkacie tutaj turystów, jedynie zbieraczy poroży, leśników czy pograniczników. Kulminacją tego etapu było wzgórze Kiczera (608 m.n.p.m.), gdzie zatrzymaliśmy się na dłuższą chwilę by napawać się niesamowitą panoramą Gór Słonnych. Pierwszy etap wędrówki zakończyliśmy w Krościenku obok nieczynnej niestety stacji kolejowej, skąd niegdyś można było udać się do Przemyśla lub w drugą stronę do Budapesztu. Obecnie tę linię kolejową przecina granica z Ukrainą. Tutaj pożegnaliśmy Pana Kapitana obiecując sobie, że to nie ostatni nasz rajd w tak miłym towarzystwie, pod jego przewodnictwem.
Druga część rajdu wiodła na najwyższe wzgórze na drodze naszej wędrówki – Oratyk (643 m.n.p.m.). Przewodnictwo objął kolega Andrzej Klimczak, wytrawny wędrowiec, przy boku którego zawsze czujemy się pewni i bezpieczni. Wyruszyliśmy skrajem przysiółka Stebnik, gdzie zachowały się jeszcze m. in. drewniane domy konstrukcji zrębowej , cerkiew greckokatolicka z końca XVIII wieku. Trasa wędrówki wiodła Działem, pod górę, dalej stromym zboczem Oratyka. Każdy pokonywany metr wysokości wynagradzał nas wspaniałymi widokami. Ze szczytu Oratyka podziwialiśmy rozległą panoramę Krościenka i okolicznych wzgórz. Wokół, tak jak podczas pierwszego etapu wędrówki, podziwialiśmy przepiękne krajobrazy nie zmącone cywilizacją i masową turystyką. Po krótkim odpoczynku kolega Andrzej przeprowadził nas przez las do drogi przecinającej rezerwat przyrody „Na Oratyku”. Mieliśmy możliwość zaobserwować zbocza rezerwatu poprzecinane szeregiem potoków o dużych spadkach i głębokich, ostro wciętych dolinach. To fragment puszczańskiego lasu porastającego obszary przygraniczne, gdzie występują starodrzewia bukowe, jaworowe i jodłowe z szeregiem pojedynczych okazów o imponujących wielkościach. Dominują tutaj zbiorowiska roślinne związane z piętrem pogórza (do ok. 500 m n.p.m.) i piętra regla dolnego (powyżej 500 m n.p.m.). We florze rezerwatu stwierdzono 170 gatunków roślin. Ze świata zwierząt występują tu typowe elementy fauny puszczańskiej. Wymienienie wszystkich zwierząt zamieszkujących te tereny, z uwagi na ich liczebność, wykraczałoby poza zakres niniejszej relacji. W takich to „pięknych okolicznościach przyrody” wędrowaliśmy dalej ok. 7 kilometrów, dochodząc do imponującego kamieniołomu odsłaniającego płyty fliszu karpackiego. Tutaj zarządziliśmy krótki odpoczynek, zrobiliśmy ostatnie pamiątkowe zdjęcia. Przekroczyliśmy most na Strwiążu, za nim czekał na nas autobus, którym powróciliśmy do Przemyśla.
Dziękuję wszystkim uczestnikom rajdu za wspólne wędrowanie, wspaniałą atmosferę i towarzystwo. Dziękuję naszym przewodnikom – kpt. Tomaszowi Szeremecie i kol. Andrzejowi Klimczakowi za przewodnictwo.
Fot. uczestnicy rajdu
Filmowa fotorelacja: Marcus Eurok
Relację spisał kol. Andrzej Ukleja

 


 

2019-03-24

 

          

RELACJA Z RAJDU PIESZEGO PO STRONIE UKRAIŃSKIEJ
ZORGANIZOWANEGO PRZEZ KLUB GÓRSKI PTTK „KARPATY” I KLUB „POD CIUCHCIĄ”
W DNIU 24.03.2019r.

Dwa kluby działające w strukturach PTTK O/Przemyśl połączyły siły i zorganizowały rajd pieszy po ukraińskiej stronie granicy od Medyki/Szeginie do Starzawy. To część terenu należącego pierwotnie do obszaru wchodzącego niegdyś w skład majątku ziemskiego Pawlikowskich, rozpościerającego się pomiędzy gminami wiejskimi: Medyka (od południa i zachodu), Torki i Poździacz (Leszno, od północy) oraz Buców (od wschodu), obecnie w granicach Ukrainy.
Rajd w profesjonalny sposób przygotowała i poprowadziła koleżanka przewodnik Stanisława Hanasko, przekazując nam wiele ciekawych informacji o miejscach, które na trasie odwiedzaliśmy.
Na starcie rajdu w Medyce, przy sprzyjającej pogodzie, stawiło się 38 osób – członków i sympatyków obu klubów, w tym dwoje rowerzystów. Granicę przekroczyliśmy pieszo bez żadnych problemów i w ten sposób znaleźliśmy się w Szeginiach. Przez stulecia osadka leżała sobie spokojnie w lasach, nie przeczuwając, że kiedyś stanie się wsią graniczną. Ale nie była to chyba taka zwyczajna osada. Tak oto pisze o Szegini kronikarz: „Za Medyki błoniami ku wsi Mostycze były lasy, w których trafiały się napady i rozboje, otóż powstało tam sioło Czychaniec, dziś Czechynie, Szechynie, którego nazwa napiętnowała ludność na przyszłość, oznaczało to że tam na miejscu czyhano na zgubę drugich...” Dziś to już zamierzchłe czasy, niemniej jednak należy mieć się na baczności. Zobaczyliśmy tu cerkiew prawosławną z przyległym cmentarzem z polskimi grobami, schron Linii Mołotowa, stacyjkę kolejową. Kiedyś pytała Renata Bogdańska w swojej piosence „ Bilet do Lwowa „:
Czy jest na świecie taka stacja kolejowa
Gdzie ja bym mogła kupić bilet do Lwowa?
Czy jest na świecie taki pociąg beztroski
Który by zawiózł mnie na dworzec lwowski?
Otóż okazuje się, że jest! Jak przekazała nam koleżanka przewodnik, za kilkanaście hrywien można rano wsiąść w Szeginiach do pociągu do Lwowa i wieczorem wrócić. Z przejściem pieszym granicy nie ma problemów.
Dalej polnymi drogami, wśród rozległych pól, zawędrowaliśmy do Bucowa, dawnej wsi starostwa przemyskiego. Tutaj, pod przewodnictwem prawosławnego duchownego, zwiedziliśmy cerkiew pod wezwaniem św. Mikołaja z XVI wieku. Podziwialiśmy piękne wyposarzenie świątyni, w tym stare ikony i malowidła cerkiewne. Udostępniono nam również dzwonnicę z zabytkowymi dzwonami. Oglądaliśmy też zabudowę wsi, m.in. stare drewniane domy i obejścia gospodarskie, miejsce po zabudowaniach dworskich. Powoli wnikaliśmy w klimat ukraińskich wsi. Strudzeni wędrówką, przysiedliśmy przy przydrożnej kapliczce i kamiennym krzyżu. Okazuje się, że to zapomniane dziś miejsce tętniło życiem jeszcze w 1939r. To Marynka (Marianka) Polska, osada położona niegdyś w połowie drogi między Bucowem a Starzawą, powstała na obszarze rozparcelowanego w 1921r. folwarku bucowskiego. Na wyprzedanych wówczas gruntach liczących około 134 ha ziemi, przybywający ze środkowej Polski osadnicy założyli wkrótce nową kolonię, a od 1924r. wieś Marynkę Polską (w tym czasie znajdowało się tam 31 gospodarstw). We wsi wybudowano kościółek należący do parafii Medyka i szkołę. 12 września 1926 r. kościółek i szkołę w Marynce Polskiej poświęcił biskup Karol Józef Fischer. Kolonia szybko się rozrastała i w 1936r. liczyła już 185 mieszkańców. Po wybuchu wojny społeczność polska z Marynki padła ofiarą rabunków oraz licznych prowokacji ze strony nacjonalistów ukraińskich. Dziś po zabudowaniach nie ma śladu. O tej i jeszcze innych historiach opowiadał nam w niezwykle interesujący sposób wędrujący z nami kolega Bartek, pasjonat historii tych terenów i rodu Pawlikowskich. Dziękujemy Ci Bartku.
Dalej powędrowaliśmy do Zawierzchy, gdzie zobaczyliśmy okazałą cerkiew i zwiedziliśmy cmentarz z okresu I Wojny Światowej. Kolega Marek na grobach poległych żołnierzy wielu narodowości zapalił znicz. Stąd już było niedaleko do Starzawy, wsi założonej na przełomie XVI i XVII wieku w starostwie przemyskim. Czekał tu na nas zamówiony wcześniej bus, którym udaliśmy się do Mościsk, miasteczka mocno związanego z historią Polski. Zwiedziliśmy centrum misteczka, kościół p.w. Matki Bożej Nieustającej Pomocy i św. Katarzyny Aleksandryjskiej oraz Kościół p.w. Narodzenia św. Jana Chrzciciela. Nasza przewodniczka zaprowadziła nas do gustownej restauracji, gdzie każdy z nas mógł zamówić bardzo dobre dania obiadowe. Tak posileni, pojechaliśmy busem do Szegiń i po ok. godzinie oczekiwania na odprawę graniczną, znaleźliśmy się po polskiej stronie granicy.
Bardzo dziękuję koleżance i przewodniczce turystycznej Stanisławie Hanasko za opracowanie trasy rajdu i przewodnictwo oraz zarządowi klubu „Pod Ciuchcią” za współpracę. Dziękuję wszystkim uczestnikom za miłe towarzystwo w czasie rajdu.
Relację spisał kol. Andrzej Ukleja
Fot. Andrzej Ukleja, Marian Pawlik.

 


 

2019-03-06

 

    

W sobotę 2 marca 2019 r odbył się II rajd karnawałowy naszego klubu. Nasi klubowicze postanowili zakończyć tegoroczny karnawał idąc trasą: Olszany- Góra Zaleska- Prałkowce- Wapielnica- Przemyśl. W Prałkowcach na Forcie odbyło się ognisko, przy którym smażyliśmy kiełbasę i zajadali się ostatkowymi smakołykami- pączkami i faworkami. Zadowoleni i w doskonałych humorach wróciliśmy do domu.

 


 

2019-02-12

 

      

RELACJA Z WYJAZDU NA BIESZCZADZKĄ KOLEJKĘ LEŚNĄ
ZORGANIZOWANEGO PRZEZ KLUB GÓRSKI PTTK „KARPATY” W PRZEMYŚLU W DNIU 09.02.2019r.

W dniu 09.02.2019r. odbył się kolejny wyjazd pod patronatem Klubu Górskiego PTTK „Karpaty” w Przemyślu. Tym razem nie pokonywaliśmy kolejnych kilometrów pieszo, tylko podróżowaliśmy w wagonikach Bieszczadzkiej Kolejki Leśnej z Majdanu do Balnicy. Wyjazd powstał z inicjatywy Przemyskiej Grupy Rowerowej, rajd organizacyjnie przygotowała dla nas koleżanka przewodnik turystyczny Monika Hano . W grupie 26 osób udaliśmy się wynajętym busem z Przemyśla do Majdanu, aby tam przesiąść się na bieszczadzką kolejkę. Jako że był to inauguracyjny, zimowy kurs kolejki, jej przejazd był filmowany przez TVP Rzeszów. My również znaleźliśmy się w oku kamery dobrze reprezentując PTTK Przemyśl. Bilety na przejazd zakupiliśmy w klimatycznym, zabytkowy już budynku stacji kolejowej. Przejazd odbywał się w komfortowych warunkach – już na stacji w Majdanie na podróżnych oczekiwała gorąca herbata z sokiem malinowym, którą uprzejmi kolejarze serwowali również w wagonikach. Można było się ogrzać od ognia podstawionych na tę okoliczność gazowych piecyków. Podczas jazdy, w małych, odkrytych wagonikach rozpalono żeliwne piecyki. Było ciepło i przyjemnie. Podczas jazdy podziwialiśmy bieszczadzkie widoki, przejazd odbywał się lasem poprzez miejsca wyglądające jakby znajdowały się na końcu świata, gdzie jedynym znakiem bliskości cywilizacji są tory, po których poruszała się kolejka. Bieszczady w zimowej szacie są przepiękne. Wszędzie niemal do zera stopił się już śnieg, a np. w Balnicy zaspy sięgały dachu przystanku kolejowego. W takich warunkach szybko upłynęła nam przejażdżka i nasza przewodniczka Monika zarządziła przejazd do Muzeum Kultury Bojków w Myczkowie. Dla miłośników Bieszczadów jest to obowiązkowy punkt do odwiedzenia. Jak na tak małe muzeum zgromadzono tu dużo eksponatów, które można dotykać i koniecznie trzeba posłuchać co ma do powiedzenia Pan Stanisław Drozd, który prowadzi to muzeum.
Wystawa prezentuje dziedzictwo kulturowe Bojków, znajdują się tu przedmioty użytkowe, ubrania, wyposażenie oraz wszystko to, co jest związane z dorobkiem materialnym i duchowym dawnych mieszkańców tych ziem. Przy muzeum działa świetna galeria, oprócz zakupu pamiątek można napić się pysznej kawy po bojkowsku.
Dziękuję wszystkim uczestnikom wyjazdu za miłą atmosferę i wspólna wycieczkę, szczególne podziękowanie składam zespołowi PGR (Przemyskiej grupy Rowerowej) za pomysł i inicjatywę, a koleżance Monice Hano za wkład pracy związany z przygotowaniem tego wyjazdu i jego poprowadzenie. Filmiki: Muzeum Kultury Bojków oraz Bieszczadzka Kolejka Leśna
Relację spisał kol. Andrzej Ukleja. Fot. Monika Hano i Andrzej Ukleja.
Jak zawsze świetne filmy nakręcił dla nas kol. Marcus Eurok.

 



2019-01-29

 

          

RELACJA Z II RAJDU PIESZEGO ‘’SZLAKAMI HARNASIA DARKA HOPA’’ KOPYSTAŃKA 26.01.2019r.
II Rajd Szlakami Harnasia Darka Hopa przeszedł do historii. Minęła druga rocznica (28.01.2017r.) odejścia Darka – dla wielu przyjaciela, kolegi, Prezesa przemyskiego Oddziału PTTK, Prezesa i założyciela Klubu Górskiego PTTK „Karpaty w Przemyślu, historyka, dziennikarza, przewodnika turystycznego, organizatora wypraw wysokogórskich, autora przewodników i publikacji prasowych o tematyce krajoznawczo-turystycznej…
Aby zachować i uczcić pamięć o Darku, zorganizowaliśmy rajd na Kopystańkę – górę, na którą właśnie zimą prowadził nas Darek różnymi drogami. Stało się to już tradycją klubu. Tym razem szlak wiódł z Posady Rybotyckiej na Kopystańkę do Bryliniec.
Na rajd stawiło się 60 uczestników – członków i sympatyków Klubu. Swoją obecnością zaszczycił nas Pan Władysław Hop, ojciec Darka. Wśród zaproszonych gości byli przewodnicy z zaprzyjaźnionych PTTK-ów. Z Sanoka przybyli: Jerzy Tomaszkiewicz, Andrzej Radwański , Henryk Mogilany. Wspólnie przemierzyliśmy liczne szlaki Karpat Wschodnich na Ukrainie i Rumunii. Z Jarosławia przybyli przewodnicy: Leszek Misiąg i Andrzej Piotrowski. Był z nami również Prezes przemyskiego Oddziału PTTK , przewodnik Michał Thier. Byli koledzy i koleżanki z Przemyskiej Grupy Rowerowej. Byli przemyscy przewodnicy turystyczni. Dziękujemy że byliście z nami.
Przed wyruszeniem na szlak rozdano uczestnikom pamiątkowe butony i przewieszki z logiem PTTK. Obecny Prezes Klubu Górskiego PTTK „Karpaty” Andrzej Ukleja oraz Prezes O/PTTK w Przemyślu Michał Thier przywitali zebranych uczestników rajdu, przedstawili program rajdu oraz przybliżyli zebranym intencje, jakimi kierowano się przy organizacji tego rajdu. To przede wszystkim pamięć o Darku i o jego osiągnięciach. Nie było czasu ani miejsca na to, aby je wymieniać, dlatego uczestnikom rajdu wręczono broszurki z przedrukiem artykułu zamieszczonego w Wędrowcu Małopolskim z ubiegłego roku, opisujący w skrócie działalność turystyczną Darka. Ten rajd to również podziękowanie za to, że dzięki niemu spotkaliśmy w Klubie, który założył, wielu wspaniałych ludzi, za nawiązane pomiędzy nami przyjaźnie i koleżeństwo, za zaszczepienie w nas zamiłowania do wędrówek, pasji i sposobu na życie, za ukazanie nam wielu pięknych i ciekawych miejsc.
Będziemy kontynuować dzieło Darka jak potrafimy, choć dorównać jest bardzo trudno. Doceniamy ogrom pracy, jaką włożył w pracę klubową: organizację rajdów, publikacje w prasie, górskie wyprawy krajowe i zagraniczne, opracowywanie i wykonywanie odznak z rajdu i gadżetów klubowych, spotkania klubowe i zapraszanie na nie ciekawych osób i wiele, wiele innych rzeczy.
Co mogliśmy dla Niego zrobić? Uczestniczyć w rajdzie pamięci o Nim , zmówić modlitwę na szczycie Kopystańki za spokój jego duszy oraz koleżanek i kolegów, którzy z Nim wędrują po niebieskich połoninach, odpalić światełko do nieba, zaśpiewać Mu hymn klubu przy triangulu z pamiątkową tabliczką, rozpalić ognisko pod starą lipą u stóp Kopystańki tam, gdzie zawsze to czynił, zadumać się przy piosence Ani Wyszkoni, powspominać…
Wędrując szlakami Harnasia jakże często wspominamy wspólne wędrowanie, choć „bez Niego na górskich szlakach już nigdy nie będzie tak samo”.
Uczestnicy rajdu nie byli obojętni na los chorego dziecka. Odpowiadając na apel o pomoc zamieszczony na stronie internetowej przemyskiego Oddziału PTTK, zebrano dla chorego Sewerynka, który wymaga kosztownego leczenia i rehabilitacji, kwotę 530 zł. Kwota ta została oficjalnie przekazana podczas charytatywnego rajdu pieszego dla Sewerynka w dniu 27.01.2019r.
Po zakończeniu rajdu, dzięki uprzejmości Pana Prezesa O/PTTK w Przemyślu, uczestnicy rajdu mogli się spotkać w oddziałowej świetlicy, aby przy gorącym posiłku powspominać nasze turystyczne wojaże.
Przewodnikiem honorowym rajdu był kol. Zbyszek Bilo – przodownik turystyki górskiej, znakarz. To Zbyszek wyznakował trasę, którą wędrowaliśmy i profesjonalnie nas po niej poprowadził. Film z rajdu do pooglądania TUTAJ
Dziękuję wszystkim uczestnikom za udział w rajdzie.
Spisał kol. Andrzej Ukleja

 Harnasiowi w II rocznicę Jego odejścia

   I JEDEN DZIEŃ DŁUŻEJ
Już dwa lata, gdyśmy Cię żegnali
Sztandar, wieńce, łzy i smutek, żal.
Aleśmy w wędrówkach nigdy nie ustali
Boś zostawił nam testament: W góry! W dal!
Z nami grono Przyjaciół i Pan Władek Hop,
Ojciec Harnasia ,dzielny, twardy chłop,
Kolegów chmara, Koleżanek rój,
Bądź spoko, Darku ! To jest hufiec Twój.
I znów na zew Harnasia “Domowe przedszkole”.
Które nadal dzieli ze sobą dole i niedole.
Widziałeś te światełka? To Pamięci znak.
Wędrujemy non stop, choć nam Ciebie brak.
Twój Następca – Andrzej to w dziesiątkę strzał.
Już tyle nam radości nowy Prezes dał.
I choć bez Ciebie, Harnasiu już nie jest tak samo
Nadal Górski Klub “Karpaty” promienieje famą.
Więc niech dzieło Twe, sława i wkład pracy duży
Trwa do końca świata. I... JEDEN DZIEŃ DŁUŻEJ.

MN
Kopystańka, 26 I 2019.

 


 

2019-01-14

 

         

RELACJA Z RAJDU PIESZEGO ŚCIEŻKĄ PRZYRODNICZO-DYDAKTYCZNĄ „POMOCNA WODA” W STAREJ BIRCZY ZORGANIZOWANEGO PRZEZ KLUB GÓRSKI PTTK „KARPATY”


W dniu 12.01.2019r. grupa 25 osób, członków i sympatyków Klubu Górskiego PTTK „Karpaty” w Przemyślu, pod przewodnictwem kol. przewodnika Macieja Piotrowicza, przy licznym udziale kolegów z Przemyskiej Grupy Rowerowej, przemierzyła szlak ścieżki przyrodniczo – dydaktycznej „Pomocna Woda” w Starej Birczy. Naszym celem było zobaczenie pozostałości zbliżonych do naturalnych lasów porastających południowe stoki doliny Stupnicy, poznanie ciekawej rzeźby terenu i krajobrazu kotliny Birczy. Osobliwością ścieżki było cudowne źródełko wypływające u stóp pnia wiekowego buka będące obiektem kultu maryjnego. Nazwa trasy pochodzi właśnie od nazwy tego cudownego źródełka znajdującego się wśród ostępów pozostałości Puszczy Karpackiej.
Rajd rozpoczęliśmy od przekroczenia rzeki Stupnicy. Wzdłuż dna doliny ciągnęły się zabudowania wiejskie z położonymi za nimi sadami i ogrodami. Powyżej na łagodnych stokach umieszczona była mozaika pól uprawnych, zaś w części szczytowej dominował las, który schodził pasmowo wzdłuż cieków i bardziej stromych stoków ku centrum doliny. Dalej trasa naszej ścieżki zagłębiała się w kompleks leśny o składzie zbliżonym do buczyny karpackiej. Niewielkie potoczki wyrzeźbiły w stokach liczne wąwozy i to właśnie dzięki nim (trudna dostępność terenu) mogliśmy podziwiać fragmenty lasu o puszczańskim charakterze. Na początku tego odcinka wędrówki dotarliśmy do miejsca zwanego Górą Wierzysko. To właśnie tutaj w czasie II wojny światowej Niemcy rozstrzelali żydowskich mieszkańców Gminy Bircza. Podobno zginęło tam około 800 Żydów. Ich ciała wrzucano do posowieckich okopów. Wgłębienia po masowych grobach można na tej górze zobaczyć do dziś . Następnie bardzo ciekawym miejscem była przygotowana specjalnie dla turystów wieża widokowa na wysokości ok. 370 m n.p.m. na skraju lasu. Pomimo niewielkiej wysokości oglądaliśmy tutaj bardzo ładną panoramę okolicznych wzgórz ograniczających dolinę rzeki Stupnica i położone wśród nich wsie. Dalej, poprzez mostki nad potokami w licznych jarach i wąwozach, dotarliśmy do celu naszej wędrówki, tj. do stóp potężnego pnia zwalonego już drzewa - buka, którego obwód przekraczał 4 m, a wiek 200 lat. l to właśnie był główny cel naszej wyprawy: cudowne źródełko o nazwie "Pomocna Woda". W ustnych przekazach często wspomina się o cudownych właściwościach wody, wielu starszych ludzi przyznaje, że po wyprawie do "Pomocnej Wody" ustąpiły im różnorakie dolegliwości. Pozostał przekaz z XIX w. o dziewczynce, która po przemyciu oczu wodą ze źródełka odzyskała wzrok. Szczególne znaczenie tego miejsca istnieje w świadomości okolicznej ludności do dziś. Tutaj, u stóp wiekowego drzewa warto zastanowić się nad ogromnym znaczeniem, jakie ma dla człowieka możliwość obcowania z przyrodą. Może warto, gdzieś pośród leśnych ostępów zostawić swoje codzienne problemy, napić się wody z cudownego źródełka i zejść w dolinę z nowym zapałem do życia...
Dalej nasz przewodnik poprowadził nas poprzez wzniesienie o wdzięcznej nazwie Andzionka (420 m n.p.m.). Bezpośrednio od łagodnego wierzchołka w kierunku doliny Stupnicy odchodziły głębokie jary potoków. Podziwialiśmy leśne pejzaże w ich zimowej szacie. Otaczający świat nakryty przez śnieżne czapy. Magia przyrody. Dalej nasza trasa biegła w dół doliny leśnymi ścieżkami i szlakami zrywkowymi. Następnie podążając jej początkowym fragmentem doszliśmy nad rzekę Stupnica, gdzie usytuowane było miejsce biwakowe. Tam rozpaliliśmy ognisko i upiekliśmy kiełbaski. To było świetne miejsce na zakończenie naszego rajdu.
Korzystając jeszcze z chwili czasu jaki pozostał do odjazdu kursowego busa, zwiedziliśmy z zewnątrz Pałac Humnickich w Birczy z XVIII wieku (w 1945 r. spalony podczas walk z bandami UPA, później odbudowywany) oraz pomnik poległych w walkach z faszystowskimi bandami UPA w latach 1944 – 1947. W tym właśnie okresie miały miejsce 3 ataki band UPA na Birczę w których zginęło kilkudziesięciu mieszkańców Birczy, żołnierzy LWP i funkcjonariuszy MO, ORMO i UB.
Bardzo dziękuję kol. przewodnikowi Maciejowi Piotrowiczowi, który pomimo przeziębienia był naszym przewodnikiem i który przekazał nam wiele ciekawych informacji . Dziękuję też kol. Joli Kawalec za pomysł i inicjatywę poprowadzenia rajdu przez te ciekawe krajobrazowo i kulturowo tereny.
Dziękuję wszystkim uczestnikom rajdu za wspaniałe towarzystwo i wspólne wędrowanie.
Fotografie wykonali koledzy: Jerzy Szczepek, Mieczysław Nyczek i Andrzej Ukleja
Relację spisał kol. Andrzej Ukleja

 


 

219-01-14

 W dniu 10.01.2019 r. w księgarni Kontrabanda Literacka w Przemyślu odbyło się spotkanie z Panem Stanisławem Krycińskim, promujące jego najnowszą książkę pt: „Pogórze Przemyskie. Tajemnice doliny Wiaru.”. Spotkanie prowadziła nasza klubowa koleżanka: przewodnik Jolanta Kawalec. Pasje krajoznawcze i zamiłowanie do pięknego Pogórza Przemyskiego to jest to co łączy Klub Górski i autora w/w przewodnika. Spotkanie przebiegło w miłej atmosferze. Pan Kryciński przekazał zebranym wiele ciekawych informacji dotyczących nie tylko promowanej książki. Kilka zdjęć ze spotkania do pooglądania tutaj.

 


 

2019-01-04

 

                

 Taka noc się zdarza raz

Sprawozdanie z rajdu sylwestrowego 31 XII 2018.
Bal w Krasiczynie? „Sylwester marzeń” w Zakopanem? Może koncert Varius Manx i Kasi Stankiewicz na Rynku? Domówka (dawniej prywatka) ? A może wieczór i noc z pilotem i skakanie po kanałach TV?... Ponad 30 miłośniczek i miłośników pieszych wędrówek, zrzeszonych w PTTK i niezrzeszonych uznało, że nie ma lepszej i zdrowszej formy pożegnania starego i powitania Nowego Roku 2019, jak rajd sylwestrowy, tradycyjnie organizowany od kilku lat przez Klub Górski PTTK „Karpaty” w Przemyślu. Uznano, że to właśnie może być ten „Sylwester Marzeń”.Tym bardziej, że ze względu na szczególny wymiar tej imprezy, Prezes„Karpat” ogłosił jednorazową dyspensę dla jej uczestników, znosząc zakaz używania w czasie rajdu niskoprocentowych trunków, ze szczególną preferencją domowych nalewek i pękatych butelek z płynem z bąbelkami (potocznie zwanego szampanem).Wprawdzie deszczowa pogoda i nieoptymistyczne prognozy synoptyków niezbyt zachęcały do wieczorno-nocnych wędrówek, na starcie rajdu zameldowało się 30 osób, co stanowi średnią frekwencyjną imprez organizowanych przez przemyski Oddział PTTK. Mieli farta, bo akurat po południu ustały opady i dla śmiałków otworzyło się okno pogodowe. Na prośbę pełnomocnika Prezesa do spraw przeprowadzenia rajdu, funkcji przewodnika bezinteresownie podjął się Karol, sekretarz Zarządu Oddziału PTTK, zaś obowiązki „zamka” powierzono Januszowi. Oficjalne rozpoczęcie rajdu miało miejsce w MOR Green Velo Prałkowce.Po chóralnym odśpiewaniu kolędy „Przybieżeli do Betlejem”, nastąpiło powitanie uczestników rajdu – członków Klubu „Karpaty”, Klubu „Pod Ciuchcią” i PGR oraz niezrzeszonych, a wśród nich najmłodszego rajdowca – małolata Jurka z Chotyńca, który w towarzystwie babci Olgi zadebiutował w naszej imprezie. Z największymi honorami zostały powitane panie z najdłuższym stażem sylwestrowym pod auspicjami Klubu „Karpaty”: Grażyna, Krystyna K., Zosia, Ala Ś. i Justyna. Główny celebrans wspomniał także o Nieobecnych, którzy wzięli udział w pamiętnym rajdzie 31 XII 2011.Były to: ś.p. Ania oraz Jola, Monika, Terka, Ala O.,Halina U.(z Bogusiem w II części) i Elżbieta G., a także Andrzej (Ondrasz) i Janek W.
Trasa poniedziałkowego rajdu (zasugerowana przez Zosię) liczyła – na oko – 10 km z licznymi (podobno 100 ?!) zakrętami i częstą różnicą poziomów. Średnia temperatura wynosiła około zera, ale na odcinku między Kruhelem a Wapielnicą można było dostrzec na poboczach szlaku ślady przymrozku. Zdaniem większości, była to trasa lekka, łatwa i przyjemna. Wspomniany Jurek z Chotyńca dzielnie pokonał (częściowo per pedes, momentami na barana) kilkukilometrowy odcinek z MOR Prałkowce do Wapielnicy, po czym został wycofany przez babcię i wraz z nią skierował się w kierunku domu. Mimo tego dotkliwego ubytku, już na Zielonce u wejścia do fortu liczba uczestników rajdu... powiększyła się o 4 osoby, w tym o najstarszego rajdowca – Wiesława (po 80-tce). Zgodnie z programem, na terenie fortu artyleryjskiego Kruhel zapalono ognisko. Tu ukłon w stronę Prezesa Andrzeja oraz Staszka – zdobywcy Elbrusa, którzy wcześniej przygotowali drewno oraz wycięli i wystrugali patyki do pieczenia kiełbasek. Podziękowanie należy się Koleżankom i Kolegom, którzy w odpowiedzi na nasz apel przynieśli w plecakach suche drewno i podpałkę. Na uznanie zasłużyła też męsko-damska (Teresa) ogniskowa ekipa podpalaczy.
Kolędowanie, pieczenie kiełbasek, degustacja nalewek i pamiątkowe zdjęcia na tle specjalnie iluminowanych na tę okazję ruin fortu – wypełniły blisko godzinny program Przystanku Fort. Następne etapy rajdu – to marsz przez Zielonkę ulicą Pasteura w kierunku Zniesienia, wejście na Kopiec Tatarski (skąd pozdrowiliśmy nie tylko Alę ze Stubna, ale także Leszka z Poznania i Piotrka z Łętowni oraz innych Nieobecnych). W drodze z Kopca na taras widokowy Loży Szyderców przy nartostradzie dołączyły do nas kolejne osoby: Staszek z Bronią i Ryszard (od Zosi). Samego powitania Nowego Roku przy akompaniamencie wystrzałów korków z szampana, na tle przepięknej panoramy rozświetlanej raz po raz pioropuszami fajerwerków nie podejmuję się opisać. Było fantastycznie ! A pierwszą godzinę pierwszego dnia stycznia 2019 r. w szampańskim nastroju spędziliśmy na Rynku starego miasta, dokąd chyżo zeszliśmy ze Zniesienia (o własnych siłach!) . Żegnając się obok betlejemskiej szopki, umówiliśmy się na następny taki rajd w dniu 31 grudnia 2019. A to już za około 360 dni. Film z rajdu.
Do zobaczenia !
Mieczysław , pełnomocnik Prezesa Klubu Górskiego PTTK „Karpaty” do spraw przeprowadzenia rajdu sylwestrowego 2018.